Kolejna alternatywa dla X rośnie w siłę. Znasz już Bluesky?

Co jakiś czas słyszymy o kolejnym rywalu platformy X, czyli dawnego Twittera, który Elon Musk nabył dwa lata temu. O ile jest to jednak zazwyczaj pompowanie balonika, o tyle w przypadku Bluesky może dojść do sukcesu. Dlaczego? Musk postawił w wyborach na Trumpa, a osoby, które na niego głosowały, nie chcą go wspierać. I przechodzą właśnie tam.
Bluesky
Bluesky

Choć o Bluesky było jak dotąd raczej cicho, w tygodniu po wyborach na prezydenta USA zapisało się do niego ponad milion osób. To już kolejny raz, gdy użytkownicy X odchodzą od serwisu. Po jego przejęciu przez Muska na taki krok zdecydowała się podobna liczba osób. A nie zapomnijmy, że mamy jeszcze Threads.

Bluesky zagrozi X?

Dlaczego ludziom przestał podobać się X? Cóż, przede wszystkim jego szef jest dla wielu użytkowników postacią, której nie ufają, ponadto obawiają się pojawiania tam dezinformacji oraz cenzury przeciwników politycznych. Na ile obawy te są prawdziwe – to już temat na osobne omówienie. Jakby nie było, założone przez Jacka Dorseya Bluesky nie może narzekać. Przypływ takiej liczny nowych kont ma bardzo korzystny wpływ na rozwój platformy, która do pewnego momentu przyjmowała nowych użytkowników wyłącznie poprzez system zaproszeń.

Nie sprawdziło się to i wówczas korzystało z niej 4,5 mln osób. Po otwarciu doszło do rejestracji kolejnych 11 mln kont, co razem daje nam ponad 15 mln osób. Oczywiście w porównaniu z X to mało. Serwis Elona Muska liczy sobie obecnie ponad 580 mln aktywnych kont. Ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?

Bluesky

Czytaj też: Elon Musk lepszy od wojskowych Wielkich Głów. USA przyznają, że SpaceX zrobił to lepiej

Ale nie jest to jedyny sukces Blusesky związany z X. W sierpniu tego roku portal został zawieszony w Brazylii, a wówczas do Bluesky dołączyło 3 mln nowych użytkowników. Nie porzucili swoich kont, gdy po dwóch miesiącach X zostało odblokowane (w tym celu Musk musiał zapłacić potężną grzywnę). Jak będzie dalej? Jakiś czas może działać jeszcze “powyborczy szok”, a później… cóż, zobaczymy.