Starlinkom można zarzucić przede wszystkim to, że jest ich dużo. Na orbicie znajduje się obecnie około 5000 satelitów należących do tej konstelacji. Docelowo jednak liczba ta ma wzrosnąć do iście astronomicznych 42 000 satelitów. Nie zmienia to jednak faktu, że SpaceX intensywnie pracuje nad obniżeniem uciążliwości swoich satelitów, minimalizując ilość odbijanego przez nie w kierunku Ziemi promieniowania słonecznego. Oprócz firmy Elona Muska, jest jednak jeszcze szeroka rzesza firm rozważających, planujących, budujących już własne konstelacje satelitów, które ostatecznie mogą wynieść liczbę satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej do nawet 100 000.
Problem tylko w tym, że aby dostarczać szerokopasmowy internet na Ziemi, satelity muszą być duże i znajdować się na stosunkowo niskiej orbicie, a to już może stanowić poważny problem dla astronomów obserwujących nocne niebo.
Czytaj także: Astronomowie są rozwścieczeni. Wszystko przez tę firmę
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym na łamach periodyku naukowego Nature międzynarodowy zespół astronomów opisał negatywny wpływ prototypowego satelity BlueWalker 3 na badania głębokiego kosmosu. Satelita został wyniesiony na orbitę 10 września 2022 roku i jak wskazują badacze, jest aktualnie jednym z najjaśniejszych obiektów nocnego nieba. Co jednak ważne, jest to tylko pierwszy z serii satelitów tego typu. Według planów właściciela prototypu, firmy AST SpaceMobile, docelowo ma powstać konstelacja składająca się ze stu satelitów tego typu, które będą przeznaczone do zapewniania satelitarnej komunikacji mobilnej.
Już w pierwszych tygodniach po wyniesieniu satelity na orbitę, astronomowie wskazywali, że jest to jeden z najjaśniejszych obiektów nocnego nieba. Nic zatem dziwnego, że społeczność naukowa postanowiła się przyjrzeć dokładniej jego wpływowi na obserwacje astronomiczne. W tym celu przez kolejne miesiące satelita był obserwowany zarówno przez zawodowych astronomów, jak i przez amatorów z całego świata, tj. z Chile, USA, Meksyku, Nowej Zelandii, Holandii i Maroka.
Opublikowane właśnie wyniki obserwacji prowadzonych na przestrzeni 130 dni wskazują jednoznacznie istotny wzrost jasności po rozłożenia systemu anten o powierzchni aż 64 metrów kwadratowych. Aktualnie jest to największy satelita komercyjny kiedykolwiek umieszczony na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Czytaj także: Nasze niebo zanieczyszczą satelity. Będzie ich prawie 70 tysięcy. Jakie będą konsekwencje?
Oprócz tego, że BlueWalker 3 stanowi poważne zagrożenie dla astronomów obserwujących wszechświat w zakresie promieniowania widzialnego, jest on także istotnym zagrożeniem dla radioastronomów. Satelita wykorzystuje zakres długości fal zbliżony do tych, jakie obserwują radioteleskopy. To swoisty paradoks, bowiem radioteleskopy na powierzchni Ziemi stawia się w specjalnie do tego wyznaczonych strefach ciszy radiowej, aby czułe anteny mogły rejestrować szum z odległych rejonów wszechświata. Tymczasem teraz źródło hałasu bez żadnego ostrzeżenia będzie przelatywało nad takimi strefami, całkowicie niszcząc jakość danych obserwacyjnych. Wszystkie przepisy dotyczące stref ciszy dotyczą powierzchni Ziemi, ale nie latania nad nimi na orbicie okołoziemskiej.
Problem musi zostać rozwiązany jak najszybciej. Z jednej strony nowoczesne konstelacje satelitów znacząco ułatwiają dostęp do internetu i źródeł komunikacji w tych rejonach świata, w których sieci naziemne nie powstałyby jeszcze przez długie lata. Z drugiej strony należy chronić badania podstawowe, które pozwalają nam nie tylko poznać nasze miejsce we wszechświecie i dowiedzieć się jak powstał Układ Słoneczny, a potem życie na nim, ale może faktycznie uchronić nas przed zagładą ze strony jakiejś nadlatującej planetoidy.Póki co obserwacje BlueWalkera 3 oraz innych nowych graczy orbitalnych będą kontynuowane. Już za kilka miesięcy rozpocznie się kampania obserwacji emisji termicznej z przelatujących nad naszymi głowami satelitów.