Cała historia sprowadza się do mrożenia zarodków, na przykład w związku z wykonaniem zabiegu zapłodnienia in vitro. Polega on na połączeniu komórki jajowej z plemnikiem w warunkach laboratoryjnych, poza ciałem matki. W efekcie powstaje wiele zarodków, jednak tylko kilka może zostać “wyhodowanych” wewnątrz organizmu kobiety. Pozostałe embriony można natomiast przekazać do badań bądź zamrozić.
Czytaj też: Zakaz sprzedaży energetyków? Polskie władze mają podjąć decyzję
Tak rozpoczęła się historia rodziny Ridgewayów. Małżeństwo posiada już czwórkę potomstwa, lecz postanowiło sprowadzić na świat dzieci, które jako embriony zamrożono w kwietniu 1992 roku. Łącznie zarodków było pięć i pochodziły od anonimowej pary dawców. Przechowywane w ciekłym azocie schłodzonym do temperatury niemal minus dwustu stopni Celsjusza, embriony czekały na swoją kolej aż do trzeciej dekady XXI wieku.
Zarodki przechowywano w National Embryo Donation Center. Placówka ta jest zarządzana przez osoby prywatne i ma kilka istotnych wymogów co do potencjalnych “biorców”, choć może trafniej byłoby ich określić rodzicami bądź rodzicami zastępczymi. Takie osoby muszą pozostawać w heteroseksualnym związku małżeńskim od co najmniej trzech lat, a także przejść klasyczne procedury kwalifikacyjne.
Bliźnięta zostały poczęte w 1992 roku i zamrożone w formie zarodków
Kandydaci mają natomiast możliwość zdobycia informacji na temat par, od których pochodzą zarodki. Wśród tych danych znajdują się między innymi parametry dotyczące pochodzenia etnicznego, wieku, wzrostu, wagi, historii chorób, wykształcenia, zawodu a nawet… gustu muzycznego.
Kiedy Rachel i Philip zdecydowali się na wykonanie zabiegu, pięć zarodków trafiło do centrum medycznego. Tam, jak się okazało, trzy zostały uznane za zdolne do przeżycia, dlatego wprowadzono je do organizmu. Miało to miejsce w marcu tego roku. Kilka miesięcy później, 31 października, na świat przyszła dwójka bliźniąt. Lydia i Timothy, bo tak nazywają się noworodki, są zdrowe, a świeżo upieczeni rodzice mogą mówić o sporym szczęściu. Nie tylko ze względu na fakt narodzin, ale również to, że zazwyczaj skuteczność metody zapłodnienia in vitro wynosi około 25-40 procent. W tym przypadku doszło natomiast do rozwoju dwóch z trzech embrionów.
Czytaj też: Lek na opóźnienie cukrzycy zaakceptowany. To przełomowa decyzja
Jak zauważa Philip Ridgeway, do zapłodnienia doszło, gdy on sam miał pięć lat. Dzięki współczesnej medycynie można było jednak doprowadzić do sytuacji, w której narodziny przesunęły się o trzydzieści lat, a dwójka bliźniąt jest jednocześnie najmłodsza i najstarsza z całej szóstki rodzeństwa. Przy okazji odnotowano też rekord: Lydia i Timothy były najdłużej zamrożonymi zarodkami, które ostatecznie rozwinęły się i urodziły.