Górnicy, skuszeni perspektywą bogactwa ściągnęli masą w jedno miejsce, by oddać się żmudnej, acz w ich mniemaniu wartej zachodu czynności – kopaniu. 100 lat temu obiekt pożądania stanowił błyszczący kruszec, dzisiaj – niewidzialny bitcoin. Czy kryptowaluta, która szturmem zdobyła popularność wśród milionów internautów, ma szansę stać się pieniądzem przyszłości?
Złoto naszych czasów
Analogii bitcoina do historii Klondike jest więcej, niż można by przypuszczać. Wynalazek enigmatycznego Satoshiego Nakamoto (lub, co bardziej prawdopodobne, grupy kryptografów posługujących się tą nazwą) został zaprojektowany tak, by w pewnym sensie odwzorować funkcjonowanie złota w prawdziwym świecie. Mówimy tu zatem o z góry ograniczonej ilości „surowca”, którego z czasem jest coraz trudniej pozyskać.
Czytaj także: Bitcoin to ulubiona waluta hakerów, często służąca do prowadzenia ciemnych interesów
Nie ma kamienia filozoficznego, którym wyczarujemy więcej kruszcu lub bitcoinów, niż w rzeczywistości istnieje. Istnieje za to coraz żmudniejsza praca, którą w wirtualnych kopalniach wykonują za nas „koparki” – procesory dokonujące bardzo skomplikowanych obliczeń kryptograficznych. Ci, którzy „kopią” najefektywniej, zdobywają nowe partie kodu (bo tym w zasadzie jest bitcoin) ze skończonej puli o wysokości 21 milionów monet.
Dzisiaj takie samorodki w postaci 25 bitcoinów przypadają jednej osobie co około 10 minut. Później będzie mniej: na e-górników czeka jeszcze nieco ponad 8,6 mln wirtualnych monet, na wydobycie których najprawdopodobniej poczekamy do… 2140 roku. Podobnie jak złoto, bitcoina dużo łatwiej jest dziś jednak kupić, niż wykopać. Profesjonalny „sprzęt wydobywczy” kosztować może nawet dziesiątki tysięcy złotych, podczas gdy za jedną monetę zapłacimy obecnie około 1900 zł (kurs z 19.02.2014).
Powtórka z Klondike…
Pięć lat temu, gdy na świat przychodził bitcoin, jego cena wynosiła około 0,4 gr za monetę. Na początku ubiegłego roku jego notowania poszybowały w górę o 1000%, by w szczytowym okresie osiągnąć pułap 3,5 tys. zł za sztukę.
WIRTUALNE WALUTY – posłuchaj o bitcoinach!
– To podziałało na ludzką wyobraźnię. W pewnym momencie wystarczyło zainwestować dwie polskie średnie krajowe, by w krótkim czasie zarobić na mieszkanie w wysokim standardzie w stolicy. Ponieważ wartość bitcoina kontrolowana jest tylko i wyłącznie przez prawa popytu i podaży wśród jego użytkowników, kursy potrafią zmieniać się dość znacząco nawet w skali dziennej. Największy balonik pękł w momencie, gdy „chiński Google” – Baidu zawiesił przyjmowanie płatności w bitcoinach.
Zachowanie kryptowaluty na światowych giełdach wciąż ciężko przewidzieć, ponieważ mocno zależy ono od samych uczestników gry – często przypominających stado poruszające się owczym pędem – wyjaśnia Tomasz Krawczyński, dyrektor polskiego oddziału brytyjskiej firmy Mobica, która specjalizuje się w tworzeniu oprogramowania dla biznesu.
… czy waluta przyszłości?
Gorączka ma to do siebie, że zazwyczaj trwa krótko i następnie się stabilizuje. W przypadku bitcoina co chwila padają standardowe pytania: czy będzie on w stanie wyprzeć tradycyjne waluty? Czy stanie się pieniądzem przyszłości? Czy pomoże przezwyciężyć globalny kryzys gospodarczy? Jasnych odpowiedzi udzielić się nie da.
Nie na dzień dzisiejszy, gdy nie mamy nawet pewności, jak bitcoina pojmować. Nie posiada on emitenta ani nie podlega kontroli żadnej instytucji finansowej, rządy światowe nie odnoszą się do niego jak do pełnopraprawnej waluty, używając określenia bezpieczniejszego – „surowiec”. Wyjątkowe właściwości tego enfant terrible współczesnego świata finansów to zarówno plusy, jak i minusy, w zależności od punktu widzenia, jaki przyjmiemy.
– System płatniczy oparty o anonimowość oraz brak nadzoru i pośrednictwa z jednej strony pozwala na błyskawiczne i bezpłatne operacje finansowe na całym świecie, z drugiej – zniechęca inwestorów chimerycznym póki co kursem, a także ułatwia życie w szarej strefie. Należy zadać sobie jednak pytanie – czy tradycyjny pieniądz nie jest wolny od podobnych problemów?
Bitcoin stanowi póki co świetną alternatywę w przypadku płatności online, zarówno dla klienta, jak i sprzedawcy. W momencie, gdy detalista zarabia na towarze jedynie 6%, a oddaje bankowi 3% za obsługę karty kredytowej, kryptowaluty zaczynają mieć sens. Światowy przepływ finansów bez udziału instytucji finansowych brzmi nieco jak science-fiction, ale niewiarygodnym wydawał się kiedyś upadek muru berlińskiego czy koniec Związku Radzieckiego. Bitcoinem interesuje się coraz więcej osób lubiących nowe technologie, a to już duża siła – dodaje Tomasz Krawczyński.
Bitcoin to rozwiązanie technologiczne na miarę naszych postępowych i innowacyjnych czasów. Wydaje się, że jako konkurent tradycyjnych dostawców przelewów pieniężnych sprawdzi się bez dwóch zdań, zwłaszcza w dobie kryzysu ekonomicznego i spadającego zaufania dla systemu bankowego.
– Pod względem bezpieczeństwa bitcoin jest znacznie lepiej rozwinięty niż standardowe środki płatnicze. Komfort użytkowania zapewnia zdecentralizowana sieć, której nikt nie kontroluje odgórnie: oznacza to, że nie można w prosty sposób zawłaszczyć monet – podsumowuje Sebastian Woźniak z polskiej Bitcurex, jednej z dziesięciu największych giełd bitcoin na świecie. Warto zatem choć trochę interesować się, co w kryptowalutowej trawie piszczy. Nie każdy musi spędzać dnie w kopalni lub na wirtualnej giełdzie, by móc cieszyć się największym technologicznym wynalazkiem ostatnich kilku lat.