Powyższe szacunki po raz pierwszy ujrzały światło dzienne pod koniec ubiegłego roku dzięki firmie Ovo Energy i obliczeniom profesora Mike’a Berners-Lee, który przyznaje, że są oparte na danych z 2010 roku.
Teraz, według Financial Times, badanie jest analizowane przez brytyjskich urzędników pracujących nad planami przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Choć przez ostatnie lata liczby mogły się zmienić, to są doskonałym punktem wyjścia do rozmów na temat tego, jak cyfrowa komunikacja wpływa na kondycję naszego środowiska. FT zwraca uwagę szczególnie na „bezużyteczne” wiadomości – w tym jednowyrazowe maile z podziękowaniami czy pozdrowieniami. Zauważa, że wkrótce wysyłanie takich niewiele wnoszących e-maili może być odradzane lub zakazane.
Badania przeprowadzone przez Ovo Energy pod koniec ubiegłego roku wykazały, że 49 proc. Brytyjczyków przyznało się do wysyłania niepotrzebnych e-maili praktycznie każdego dnia. W „bezużytecznych” wiadomościach znalazły się głównie takie zwroty jak: „Miłego wieczoru”, „Pozdrawiam”, „Doceniam”, „Dziękuję”, „LOL” i „Czy dostałeś wiadomość?”. Co ciekawe, 71 procent ankietowanych przyznało, że nie miałoby nic przeciwko, gdyby nie otrzymali od rozmówcy wiadomości z podziękowaniem, gdyby wiedzieli, że to dla dobra środowiska.
„Większość ludzi myśli o internecie jako o chmurze, która istnieje w oddzieleniu od ich sprzętu komputerowego. Ale rzeczywistość jest taka, że wysyłanie wiadomości e-mail (lub czegokolwiek innego) przebiega wzdłuż „łańcucha elektroniki” spalającej energię.
Twój router Wi-Fi przesyła sygnał przewodami do lokalnej centrali, stamtąd do firmy telekomunikacyjnej, a stamtąd do ogromnych centrów danych obsługiwanych przez gigantów technologicznych. Każdy z nich jest zasilany energią elektryczną i wszystko się sumuje” – wyjaśnia David Molloy, dziennikarz technologiczny BBC.
Znaczenie pojedynczej wiadomości email w całej masie jest niewielkie. Jedna wiadomość dziennie mniej, pomnożona przez liczbę użytkowników sieci rocznie daje całkiem spore oszczędności. Ale raport FT pokazuje, że 16 433 ton dwutlenku węgla, które w ciągu roku mogliby zaoszczędzić Brytyjczycy, wysyłając mniej maili, to nadal kropla w morzu.
Roczna emisja gazów cieplarnianych w Wielkiej Brytanii w 2019 roku wyniosła 435,2 mln ton. A więc zaoszczędzona „kwota” stanowi około 0,0037% krajowej emisji. Sam autor tych obliczeń zauważa, że poleganie na nich jako argumentu w celu urzędowego ograniczenia liczby wysyłanych maili to „wątpliwy pomysł”.
Tyle szacunki, bo rzeczywista oszczędność może być jeszcze mniejsza. Chris Preist, profesor zrównoważonego rozwoju i systemów komputerowych na Uniwersytecie w Bristolu zauważa, że Ovo Energy w swoich obliczeniach uwzględnia wszystkie elementy „mailowej infrastruktury” łącznie z CO2 emitowanym w związku z budową centrum danych czy działaniem serwerów. A te musiałby istnieć i działać nieprzerwanie bez względu na to, czy prześlemy mniej elektronicznych wiadomości.
– Twój laptop będzie nadal włączony, Wi-Fi nadal będzie działać, twoje domowe połączenie internetowe będzie nadal aktywne, a szersza sieć będzie nadal zużywać mniej więcej taką samą ilość energii, nawet przy zmniejszeniu obciążenia – wyjaśnia.
Eksperci zwracają uwagę, że o ile wysyłanie „bezużytecznych maili” okazuje się nie mieć znacznego wpływu na środowisko, to należy baczniej przyjrzeć się m.in. streamingowi gier, wideo i przechowywaniu danych w chmurze, które mają znacznie większy wpływ na emisję CO2.
Niestety jest to temat bardzo skomplikowany, a dyskusje na temat tego, jak obliczać emisje i kto miałby za to odpowiadać wciąż trwają. Duże firmy technologiczne, takie jak Google, już teraz starają się o „klimatyczną neutralność” m.in. wspierając finansowo projekty na rzecz ochrony środowiska, aby zrównoważyć emisję dwutlenku węgla, za którą odpowiadają ich usługi i urządzenia.
– To jest zadanie firm świadczących usługi, które powinny projektować swoje systemy tak, aby świadczyć te usługi w sposób możliwie najbardziej efektywny energetycznie – podkreśla Preist i radzi, aby nie rezygnować z krótkich wiadomości, jeśli tylko wiemy, że osoba po drugiej stronie je doceni.