Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że od lat przyjmuje się, że Betelgeza jest najbliższym Ziemi czerwonym olbrzymem, który zbliża się do końca życia i wkrótce eksploduje jako potężna supernowa. Nic zatem dziwnego, że gdy taka gwiazda nagle zaczyna gwałtownie zmieniać swoją jasność, a astronomowie nie są w stanie takiej zmiany wyjaśnić bez drapania się po głowie, pojawia się podejrzenie, że oto za chwilę możemy stać się świadkami spektakularnej eksplozji na nocnym niebie. Nawet wzmianka o takiej możliwości w mediach sprawia, że jedni natychmiast zaczynają śledzić uważnie rozwój sytuacji, a drudzy chwytają za mapy nieba, aby dowiedzieć się, gdzie tej Betelgezy należy szukać na nocnym niebie.
Czytaj także: Tajemnica Betelgezy rozwiązana. Wiemy już, dlaczego gwiazda zgasła
Świadkami takich wydarzeń byliśmy na przełomie 2019 i 2020 roku. Wtedy to gwiazda znajdująca się w górnym lewym rogu gwiazdozbioru Oriona wyraźnie zaczęła przygasać. Astrofizycy natychmiast zaczęli poszukiwać wyjaśnienia nietypowych fluktuacji jej jasności. Ostatecznie środowisko naukowe doszło do wniosku, że z gwiazdy wyemitowany został potężny obłok materii, który oddalając się od gwiazdy ochładzał się, zamieniając się w nieprzezroczysty pył, który przesłaniał część blasku gwiazdy. Z czasem obłok uległ rozrzedzeniu i gwiazda wróciła do pierwotnej jasności. Wszystko wróciło do normy. Szanse na to, że oglądamy ostatnie konwulsje gwiazdy przed eksplozją spadły do zera, a Betelgeza stopniowo zniknęła z mediów.
Ewidentnie gwiazda zatęskniła za sławą
Od kilku miesięcy najjaśniejsza gwiazda konstelacji Oriona jest… jeszcze jaśniejsza. Po raz kolejny mamy do czynienia ze zmianą jasności gwiazdy, ale w przeciwieństwie do sytuacji z 2019 roku gwiazda nie przygasa a świeci jaśniej niż zwykle. Warto tutaj wspomnieć, że jasność Betelgezy zmienia się od zawsze w okresie 400 dni. Wszystko jednak wskazuje, że po 2019 roku cykl ten uległ skróceniu o połowę i teraz jasność zmienia się z okresem 200 dni. W pewnym momencie w kwietniu jej jasność wynosiła 156 proc. standardowej jasności. Aktualnie gwiazda nieco przygasła i świeci z jasnością 42 proc. wyższą od standardowej.
Wbrew pozorom jest to bardzo duża zmiana. Standardowo Betelgeza jest dziesiątą pod względem jasności gwiazdą nocnego nieba. Aktualnie jednak znajduje się na pozycji siódmej. Nic zatem dziwnego, że także i teraz pojawiają się tu i ówdzie spekulacje co do tego, czy gwiazda za chwilę nie eksploduje. Naukowcy jednak przypominają, że choć to są już ostatnie chwile życia tej gwiazdy, to mówimy tu o skali kosmicznej, a to oznacza, że gwiazda może eksplodować w ciągu najbliższych 100 000 lat i wciąż będzie to „wkrótce”.
Naukowcy podejrzewają, że obecny wzrost jasności jest wciąż pozostałością po wydarzeniu z 2019 roku i gwiazda potrzebuje jeszcze dekady, aby powrócić do pełnej stabilności.
Nie zmienia to faktu, że w sumie jest to doskonała okazja, aby zwrócić uwagę szerokiej opinii publicznej na tę gwiazdę. Betelgeza oddalona jest od Ziemi o około 700 lat świetlnych. Zanim przeszła w stadium czerwonego olbrzyma była ogromną błękitnobiałą gwiazdą typu widmowego O. Gwiazdy tego typu są jednymi z najmasywniejszych gwiazd we wszechświecie i żyją zaledwie 7-9 milionów lat. Dla porównania Słońce ma już 4,6 miliarda lat i wciąż nie dotarło do połowy swojego życia. Betelgeza jest aktualnie 764 razy większa od Słońca, co oznacza, że gdyby ją postawić w tym samym miejscu, w którym znajduje się Słońce, jej powierzchnia znajdowałaby się w Pasie Planetoid. Wszystkie planety skaliste, tj. Merkury, Wenus, Ziemia i Mars znalazłyby się we wnętrzu gwiazdy. Tak zresztą może się wydarzyć w przyszłości, ale to już zupełnie inna historia.