Nieco ponad cztery lata temu gwiazda ściągnęła na siebie wzrok zarówno astronomów, jak i miłośników nocnego nieba. Niemal z dnia na dzień gwiazda traciła blask w sposób zauważalny gołym okiem. Ze względu na to, że gwiazdę powszechnie uważano już od dawna za tą, która zbliża się do końca swojego życia, które zakończy się eksplozją supernową, ekscytacja wśród obserwatorów narastała bardzo szybko. Ostatecznie jednak gwiazda po kilku miesiącach wróciła do swojej pierwotnej jasności, jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
W toku kolejnych badań naukowcy ustalili, że ów czerwony olbrzym po prostu wyemitował gigantyczny obłok pyłu, który oddalając się od gwiazdy, ochłodził się i przesłonił część jej blasku. Gdy pył się rozpierzchł po otoczeniu, gwiazda wróciła do pierwotnej jasności, rozwiewając nadzieje miłośników nocnego nieba na spektakularną eksplozję.
Czytaj także: Betelgeza znów szaleje! Tym razem jednak nie ma zamiaru gasnąć
Naukowcy zauważyli jednak jeszcze coś innego. Betelgeza jest co do zasady gwiazdą zmienną, która zmienia swoją jasność w kilku różnych cyklach. Jeden z tych cykli jednak odstaje od pozostałych. Okres zmienności w jego przypadku wynosi 2170 dni, czyli jest pięciokrotnie dłuższy od zwykłego trybu zmienności.
Astronomowie analizujący dane obserwacyjne gwiazdy wskazują w najnowszym artykule naukowym, że za tym cyklem zmienności może stać jeszcze jedna gwiazda, która okrążałaby Betelgezę w odległości równej 2,43 promieniom tejże gwiazdy. Wstępne obliczenia wskazują, że ta potencjalna dodatkowa gwiazda miałaby masę równą 1,17 mas Słońca.
Okazałoby się zatem, że Betelgeza to w rzeczywistości nie jedna, a dwie gwiazdy.
Jak przypomina portal Universe Today, Betelgeza to naprawdę imponujący obiekt, którego rozmiary szacuje się na tysiąc razy większe od naszego Słońca, które przecież stanowi ponad 99,4 proc. masy całego Układu Słonecznego. Gwiazda ta znajduje się w odległości 500-650 lat świetlnych od Ziemi i emituje ponad 100 000 razy więcej światła niż Słońce. Nic zatem dziwnego, że Betelgeza jest jedną z nielicznych gwiazd, której czerwoną barwę widać dosłownie gołym okiem.
Astronomowie wskazują, że odkrycie potencjalnej dodatkowej gwiazdy w otoczeniu Betelgezy może mieć dla nas fundamentalne znaczenie. Przede wszystkim wyjaśniony zostanie wtórny tryb pulsacji, który miałby być spowodowany przez tę dodatkową gwiazdę, a poza tym zmianie ulegnie także nasze fundamentalne rozumienie stadium ewolucyjnego, na którym znajduje się sama gwiazda, a wraz z tym także prognoza końca jej życia.
Czytaj także: W końcu wiadomo, dlaczego Betelgeza kilka lat temu zaczęła gasnąć, a potem wróciła do zdrowia
Naukowcy wciąż nie wykluczają, że druga gwiazda może nie istnieć, a zamiast tego wtórny system pulsacji wynika z pulsacji jej zewnętrznych warstw. Gdyby jednak tak było, oznaczałoby to, że gwiazda jest starsza, niż nam się wydaje, a tym samym zostało jej mniej życia. W tym kontekście można byłoby dopuszczać sytuację, w której gwiazda eksploduje jako supernowa w ciągu najbliższych kilkuset lat.
Jeżeli jednak w otoczeniu Betelgezy znajduje się dodatkowa gwiazda o niskiej masie (α Ori B), to może ona znacząco zmienić sytuację Betelgezy. Gdyby bowiem dodatkowa gwiazda wyjaśniała jeden z trybów pulsacji, oznaczałoby to, że sama Betelgeza jest znacznie spokojniejsza, niż nam się wydawało. To z kolei mogłoby wskazywać, że ludzkość będzie musiała jeszcze tysiące lat czekać na eksplozję pobliskiej supernowej.