Bank Zasobów Genetycznych, powołany z inicjatywy prof. Mirosława S. Ryby, jest inicjatywą prywatną, non-profit, ma być finansowany z dotacji, zbiórek publicznych i darowizn.
“Gdyby sto lat temu ktoś wpadł na pomysł, że kiedyś może być potrzebny materiał genetyczny żubra i zabezpieczyłby np. jego nasienie, moglibyśmy odświeżyć populację, którą mamy. Wszystkie żubry na świecie – w liczbie ok. 3 tysięcy, pochodzą od siedmiu osobników. To bardzo bliskie spokrewnienie” – mówił dyrektor warszawskiego zoo, dr Andrzej Kruszewicz. Warszawskie zoo zaoferowało współpracę w ramach projektu.
Bank zacznie działać w ciągu kilku miesięcy lub roku. Będzie w nim przechowywany głównie materiał genetyczny zwierząt z Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych, a także polskich gatunków oraz rzadkich ras hodowlanych.
Kiedy do Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego trafi zwierzę należące do zagrożonego wyginięciem gatunku, przy okazji badań weterynaryjnych, zostanie od niego pobrana dodatkowa, niewielka próbka krwi, sierści lub w przypadku gdyby zwierzę padło – skóry. Próbka ta będzie następnie umieszczana w ciekłym azocie. Tak zamrożone tkanki można odmrozić nawet po wielu latach, uzyskując dobrej jakości materiał genetyczny.
“W planach mamy też pobieranie materiału genetycznego od zwierząt dziko żyjących, szczególnie od zwierząt zagrożonych i rzadkich. Mamy dobre kontakty w Kambodży czy Wietnamie. To rejon, który ze względu na swoją bioróżnorodność budzi zainteresowanie świata nauki. Planujemy stamtąd pozyskiwać próbki zwierząt” – dodał prezes zarządu Banku Zasobów Genetycznych Rafał Rzewuski.
Nie będzie to pierwszy bank materiału genetycznego w Polsce. W naszym kraju funkcjonuje już chociażby Krajowy Bank DNA Roślin, Grzybów i Zwierząt. “Funkcją banków, które już w Polsce istnieją są jednak bieżące badania nad czystością populacji, genetyką i chorobami. Naszym celem jest stworzenie banku na przyszłość, takiej ostatniej deski ratunku dla zagrożonych zwierząt” – mówił Patryk Sandach.
„Mamy nadzieję, że ta inicjatywa umożliwi naszym wnukom zobaczenie zagrożonych dzisiaj gatunków na żywo, a nie tylko na archiwalnych zdjęciach” – dodał Rzewuski.