Sprawą zainteresowali się naukowcy z Norwegii i Szwajcarii, którzy przeprowadzili skany mózgu w nadziei na zrozumienie, jak te nietypowe dźwięki mogą wpływać na ten niezwykle ważny organ. Wnioski były jasne i zadziwiające zarazem: docieranie takich dźwięków do naszych uszu przekłada się na aktywację wyższych ośrodków w mózgu. Wskazuje to na niespodziewaną złożoność emitowanych odgłosów, które bez wątpienia wprawiały otoczenie w osłupienie.
Czytaj też: Wyjątkowe znalezisko sprzed 2600 lat. Archeolodzy odkrywają tajemnice Fenicjan
To z kolei pokrywa się z sugestiami o tym, że tego typu gwizdków używano w czasie odprawiania rytuałów religijnych i ofiarnych. Istnieją też teorie, w myśl których owe przedmioty były stosowane w czasie walk, lecz to tylko domysły. Jak na razie nie udało się dotrzeć do pozostałości tkaich artefaktów na polach bitew. Co więcej, najwyraźniej nie składano ich nawet w grobach poległych wojowników, co wydaje się znaczącym argumentem przeciwko stosowaniu gwizdków na potrzeby militarne.
Ale nawet jeśli nie pomagały one we wzbudzaniu strachu w przeciwnikach, to z pewnością sprawdzały się w tej roli, gdy przychodziła pora na rytuały. Aztekowie mieli do nich ogromną słabość, a archeolodzy mają liczne dowody na wyjątkową brutalność tych tradycji. Nierzadko w ofierze składano dzieci, a niektóre ofiary były traktowane szczególnie brutalnie, choćby poprzez usuwanie ich serc bez jakiegokolwiek znieczulenia.
Naukowcy doszli do wniosku, że gwizdki stosowane przez Azteków na potrzeby rytuałów mają nietypowy wpływ na nasze mózgi
Sascha Frühholz z Uniwersytetu w Zurychu stanęła na czele zespołu zgłębiającego tajemnice rytuałów uprawianych przez Azteków. Doprowadziło to członków zespołu badawczego do naprawdę interesujących wniosków. Ale zanim takowe się pojawiły, trzeba było przeprowadzić pewien eksperyment. Zgromadzone w jego ramach informacje są dostępne w publikacji zamieszczonej na łamach Communications Psychology.
W badaniu wzięło udział 70 ochotników, których zadaniem miało być interpretowanie losowych dźwięków – w tym tych wydawanych przez azteckie gwizdki. Co istotne, uczestnicy eksperymentu nie mieli świadomości co do tego, że będą mieli do czynienia z tymi odgłosami. Większość porównała je do krzyku i zdecydowanie nie uznawała tych dźwięków za pozytywne. Dominował pogląd, że są one przerażające, a ich pochodzenie może być zarówno naturalne, jak i sztuczne. Dla mózgu oznacza to twardy orzech do zgryzienia, ponieważ brak możliwości określenia genezy prowadzi do wzmożenia uczucia niepokoju.
Czytaj też: Babilon wciąż zaskakuje. Odkryto setki starożytnych artefaktów
W toku analiz wykonanych odczytów naukowcy odnotowali, iż w reakcji na gwiazdy aktywowały się dolne obszary kory słuchowej mózgu. Taka reakcja jest typowa dla odgłosów pokroju krzyków czy płaczu dzieci. W zestawieniu z innymi odgłosami dało się zauważyć zdecydowaną reakcję części mózgu odpowiedzialnej za klasyfikację oraz przetwarzanie asocjacyjne. Ostatecznie naukowcy uznali, iż mózg reaguje na azteckie gwizdki w sposób typowy dla stresujących sytuacji.