Czerwone karły to gwiazdy z pozoru niegroźne. Nie dorównują Słońcu ani pod względem rozmiarów, ani masy, ani temperatury. Z drugiej strony są to najpowszechniej występujące gwiazdy we wszechświecie (choć żadnej z nich nie zobaczymy gołym okiem na nocnym niebie). Także w naszej galaktyce, Drodze Mlecznej, 80 proc. wszystkich gwiazd to czerwone karły. Planety krążące wokół tych gwiazd nie mają jednak łatwego życia. Układy planetarne z czerwonym karłem w centrum są znacznie mniejsze od tych, otaczających gwiazdy podobne do Słońca. Ekosfera, czyli obszar, w którym wokół gwiazdy na powierzchni planety może istnieć woda w stanie ciekłym, także znajduje się bliżej gwiazdy. Nic zatem dziwnego, że planety na pełne okrążenie swojego czerwonego karła potrzebują raczej dni niż lat, jak to ma miejsce w Układzie Słonecznym. Problem w tym, że czerwone karły, choć małe i chłodne, są bardzo aktywnymi gwiazdami. To z kolei oznacza, że często dochodzi na nich do potężnych erupcji, rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy, które mogą być 100, a nawet 1000 razy silniejsze niż na Ziemi.
Miniaturowa, ale wściekła gwiazda
Taką właśnie wściekłą gwiazdą jest AU Microscopii, młoda gwiazda oddalona od nas o zaledwie 32 lata świetlne, której wiek szacuje się na zaledwie niecałe sto milionów lat. Wokół tejże gwiazdy krąży kilka planet, z czego nas w tym konkretnym przypadku interesuje ta, która znajduje się najbliżej gwiazdy, czyli AU Microscopii b. Mówimy tutaj o planecie cztery razy większej od Ziemi, krążącej w odległości około 10 milionów kilometrów od niej. Na jedno okrążenie swojej gwiazdy, AU Mic b potrzebuje zaledwie 8,5 dnia.
Czytaj także: Niepozorny czerwony karzeł z ogromnymi pierścieniami. Tam może kryć się egzoplaneta
Kosmiczny Teleskop Hubble’a przyjrzał się tej planecie ostatnio i zauważył coś fascynującego. Atmosfera planety składająca się w dużej mierze z wodoru jest intensywnie odrywana od planety i w formie warkocza ucieka w przestrzeń międzyplanetarną. Co ciekawe, nie jest to proces stały i jednorodny. Podczas kolejnych przelotów planety na tle tarczy gwiazdy, intensywność odzierania planety z atmosfery ulega zmianom. Podczas jednej obserwacji za pomocą Hubble’a naukowcy nie dostrzegli żadnej zmiany, a już półtora roku później podczas kolejnych obserwacji, za planetą ciągnął się ogromny warkocz wyrwanego z planety wodoru. To może wskazywać zatem na to, że obserwujemy aktualnie skutki zmiennej aktywności gwiazdy na atmosferę jej najbliższej planety.
Co więcej, badacze podejrzewają, że podczas pierwszych obserwacji, które przeprowadzono zaledwie siedem godzin po bardzo silnym rozbłysku, wodór nie był widoczny, bowiem sam rozbłysk na tyle zjonizował uciekający z planety wodór, że stał się on przezroczysty dla promieniowania gwiazdy, a tym samym niedostrzegalny dla Hubble’a.
Tak czy inaczej, naukowcy już planują kolejne obserwacje tej fascynującej planety, podczas których będą starali się ustalić, jak tak naprawdę wygląda ewolucja tego młodego układu planetarnego. Rzadko można wszak oglądać tak dynamiczne zmiany w pobliskim układzie planetarnym.