Ów gigantyczny wir atmosferyczny, a właściwie antycyklon, w swoich najlepszych czasach na przestrzeni wieków osiągał średnicę nawet 40 000 kilometrów, a więc trzykrotnie większą od średnicy Ziemi. Powszechnie przyjmuje się, że obserwujemy tę plamę już od ponad 300 lat, chociaż najnowsze badania poddają tę informację w wątpliwość, bowiem po pierwszych obserwacjach astronomowie „zgubili” gigantyczną plamę na ponad sto lat i do końca nie wiadomo, czy ta plama, którą obserwujemy obecnie jest tą, którą obserwowano przed tą przerwą. Nawet jeżeli jest to zupełnie inny antycyklon w atmosferze Jowisza, to wciąż ma on co najmniej 190 lat, co jest wiekiem naprawdę imponującym.
Na przestrzeni dekad i wieków sposób badania struktur w atmosferze największej planety Układu Słonecznego stale się zmieniał. Najpierw były pierwsze teleskopy, potem coraz większe, aż w końcu nadeszła era sond kosmicznych, które mogą takie struktury badać z bliska, przyglądając im się z odległości nie kilkuset milionów kilometrów a zaledwie kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. Nic zatem dziwnego, że mimo upływu lat wciąż dostrzegamy tam coraz więcej intrygujących szczegółów.
Czytaj także: Wielka Czerwona Plama ma już prawie 400 lat. Pojawiły się pewne wątpliwości
Teraz naukowcy przekonują, że górna warstwa atmosfery Jowisza, znajdująca się jeszcze nad Wielką Czerwoną Plamą jest dużo bardziej ekscytująca, niż nam się wydawało. To akurat nie powinno dziwić, bowiem o ile naukowcy od zawsze zafascynowani byli wielobarwnymi pasmami w atmosferze Jowisza, wiejącymi w nich wiatrami oraz powstającymi na ich krawędziach mniejszymi i większymi wirami, o tyle górnymi warstwami atmosfery nikt szczególnie się nie przejmował.
Problem z górnymi warstwami atmosfery wynika także z tego, że obszar ten dość trudno badać. Na większej części planety jest on całkowicie zdominowany przez energię dostarczaną przez promieniowanie słoneczne. Warto tutaj jednak pamiętać, że ze względu na odległość od Słońca Jowisz otrzymuje zaledwie 4 proc. tego promieniowania, które pada na Ziemię. Nie powinno zatem dziwić, że naukowcy zakładali iż jest to obszar względnie jednorodny, w którym nic szczególnego się nie dzieje.
Obserwacje Jowisza prowadzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba wykazały jednak, że w górnych warstwach atmosfery nad Wielką Czerwoną Plamą znajduje się wiele bardzo delikatnych struktur.
Co więcej, ich źródłem nie jest wcale promieniowanie słoneczne, a burzliwe masy atmosferyczne znajdujące się poniżej. Naukowcy wskazują tutaj na fale grawitacyjne, które kształtują górne warstwy atmosfery tak, jak fale na brzegu morza kształtują zmarszczki na piasku plaży. Same fale powstają w gęstszych i niższych warstwach atmosfery, a dopiero potem wznoszą się i zaburzają jednorodny przepływ górnych jej warstw.
Czytaj także: Wielka Czerwona Plama sięga głębiej w atmosferę Jowisza, niż sądzili naukowcy. Co się w niej dzieje?
Naukowcy od dawna podejrzewali, że taki proces może zachodzić w atmosferze Jowisza. Pomysł obserwacji górnych warstw atmosfery został zgłoszony zespołowi Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba już w 2017 roku, na długo przed tym, jak teleskop trafił w ogóle w przestrzeń kosmiczną. Teraz okazuje się, że naukowcy mieli nosa. Badacze już teraz planują kolejne obserwacje tej części Jowisza za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, ale dane obserwacyjne zostaną także wykorzystane przez naukowców, którzy na początku lat trzydziestych będą badać planetę za pomocą instrumentów zainstalowanych na pokładzie sondy JUICE.