Polscy naukowcy z kilku uczelni: UAM w Poznaniu, UMCS w Lublinie, UŚ w Katowicach, UJ w Krakowie oraz Uniwersytetu Łódzkiego opublikowali najnowszy Atlas Klimatu Polski. Publikacja sfinansowana ze środków Zakładu Meteorologii i Klimatologii oraz Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM w Poznaniu prezentuje najnowsze informacje na temat warunków klimatycznych w naszym kraju.
Atlas Klimatu Polski obejmuje najmniejszy możliwy okres do analiz rekomendowany przez Światową Organizację Meteorologiczną, czyli trzydzieści lat. Autorzy przeanalizowali, jak zmienił się klimat w Polsce w latach 1991-2020 i porównali go do poprzedniego okresu 1961-1990.
Czytaj też: Poznaliśmy najnowszy smogowy ranking Polski. Jedno miasto zwycięża we wszystkich kategoriach
Po zapoznaniu się z tym kompendium wiedzy jeden główny wniosek wysnuwa się sam – ocieplenie klimatu w naszym kraju jest faktem. Wszystkie stacje meteorologiczne w Polsce odnotowały wzrost średnich temperatur. Ocieplenie dotyczy wszystkich pór roku, ale w różnym stopniu. Autorzy zwracają uwagę również na to, że przygotowanie wiarygodnego atlasu było nie lada wyzwaniem.
Powodem tego jest zmiana charakteru zjawisk meteorologicznych nad Polską. Większa dynamika temperatur i opadów sprawia, że dane uśrednione przestały odzwierciedlać faktyczny stan klimatu w Polsce. Wobec tego uczeni zaprezentowali w pracy także wybrane wartości percentylowe, warunki ekstremalne w danych latach i sezonach oraz wartości skrajne obserwowane w latach 1991-2020.
Atlas Klimatu Polski – co się dzieje z pogodą w kraju?
Przyjrzyjmy się kilku ciekawym faktom, które można wyczytać z szeregu map opublikowanych w atlasie. Po pierwsze, na przestrzeni trzech dekad zwiększyła się znacznie liczna dni upalnych. Praktycznie wszędzie dwukrotnie, a w niektórych miejscach nawet trzy-czterokrotnie. Dla przykładu w Krakowie jest to 10 dni w skali roku, a we Wrocławiu 11,8 dnia. W poprzednim trzydziestoleciu było to odpowiednio 3,8 i 5,1 dnia.
Z częstszymi upałami idzie w parze spadek liczby dni z dużymi mrozami. Chociaż nadal w większości Polski spotykamy się z temperaturami poniżej -10 st., to jest ich znacznie mniej. Coraz łagodniejsze zimy dostrzegamy również w liczbie dni z pokrywą śnieżną. W Świnoujściu średnio przez 31 w ciągu roku pojawiał się opad śniegu, podczas gdy w okresie 1961-1990 było to aż 51 dni.
Bardzo trudno przedstawić było autorom charakterystykę stosunków wodnych. Generalnie liczba opadów pozostała na tym samym poziomie lub nieco wyższym, ale ich charakter jest kompletnie inny. Obserwuje się częstsze epizody nagłych powodzi, po których następują okresy suszy atmosferycznej.
Czytaj też: W polskich górach jak na Islandii? To tutaj są mofety, gdzie ponoć słychać „oddech Ziemi”
Naukowcy uwzględnili również w opracowaniu pojęcie termicznych pór roku, które są czymś innym od tych w kalendarzu. Zimę określa się jako okres, kiedy średnia temperatura powietrza wynosi poniżej, dla przedziału 0-5 st. mamy przedzimie i przedwiośnie, 5-10 st. wiosnę i jesień, 10-15 przedlecie i polecie, a powyżej tej wartości termiczne lato. Na tej podstawie okazuje się, że na polskim wybrzeżu Bałtyku oraz w zachodniej Polsce nie ma już termicznej zimy, a przedzimie przechodzi w przedwiośnie.
Czytaj też: Rekordy temperatur dopiero się zaczną! Czym są mrozowiska i czego możemy spodziewać się zimą w Tatrach?
Atlas Klimatu Polski pokazuje wiele ważnych kwestii dotyczących tego, jakie zmiany dzieją w atmosferze i jak globalne zmiany klimatu wpływają także na ten w naszym kraju. Naukowcy zgodnie twierdzą, że przygotowane mapy mogą za jakiś czas się zdezaktualizować, a dynamiczny wzrost temperatury wpłynie na przyspieszenie obiegu hydrologicznego w Polsce.