Gdybyśmy cofnęli się odpowiednio daleko w przeszłość, zobaczylibyśmy, że na przykład 300 milionów lat temu powstał znany zapewne ze szkół kontynent Pangea. Ten rozległy gigantyczny kontynent składał się z wcześniejszego superkontynentu Gondwany i z kontynentu Laurosji, który do niego dołączył. Wcześniej te dwa komponenty rozdzielone były rozległym paleozoicznym oceanem Reik. Wypiętrzenie osadów z dna tego oceanu doprowadziło do powstania rozległego pasma górskiego hercynidów w samym centrum lądu.
Złączenie kontynentów wbrew pozorom wcale nie było trwałe. Pangea przetrwała jakieś 120 milionów lat. Po tym czasie gigantyczny superkontynent ponownie rozerwał się na Laurazję i Gondwanę. Tam, gdzie doszło do pęknięcia, powstał zupełnie nowy zbiornik, który istnieje do dnia dzisiejszego. Dzisiaj znamy go jako Ocean Atlantycki.
Czytaj także: Od czasu dinozaurów na dnie oceanu powstaje dziwna struktura. Wciąż rośnie
Można się łudzić, że do dnia dzisiejszego te wszystkie kontynentalne ruchy już ustały i stan ostateczny Ziemi się ustalił. Nic z tego. Kontynenty Ziemi bezustannie się od siebie oddalają i łączą. To samo dotyczy zbiorników. Oceany powstają, powiększają się, aby z czasem ponownie się zamknąć. Procesy te po prostu trwają setki milionów lat. Dobrym przykładem może być tutaj Ocean Tetydy, który swego czasu oddzielał Afrykę od Eurazji. Z jednej strony pozostałością po nim jest zarówno obecny Ocean Indyjski, ale i takie zbiorniki, jak Morze Czarne, czy Morze Śródziemne.
Nie jest jednak tak, że to tylko inercja kontynentów determinuje, co się stanie z tym czy innym zbiornikiem w przyszłości. Próba zrozumienia przyszłości oceanów na powierzchni Ziemi wymaga uwzględnienia szerokiej palety czynników.
Zespół naukowców z Uniwersytetu w Lizbonie przyjrzał się ewolucji regionu obejmującego Cieśninę Gibraltarską. Takie zadanie wymagało wykorzystania zaawansowanych modeli obliczeniowych.
Czytaj także: 10 największych głębin na Ziemi. O potężnych rywalach Rowu Mariańskiego nie każdy wie
W cieśninie tej bowiem znajduje się strefa subdukcji, która będzie rozciągała się coraz bardziej w głąb Oceanu Atlantyckiego, co pociągnie za sobą powstanie swoistego Atlantyckiego Pierścienia Ognia (na wzór Pacyficznego Pierścienia Ognia) i to już wkrótce, bowiem zaledwie za około 20 milionów lat.
Powstanie takiej strefy subdukcji w oceanie oznacza przejście oceanu w stadium schyłkowe w tzw. cyklu Wilsona. Oznacza to, że ocean zaczyna się powoli zamykać, gdy na skraju kontynentu jedna płyta tektoniczna jest wciskana pod inną płytę tektoniczną. Jest to zatem początek znikania oceanu. Aktualnie w stadium schyłkowym znajduje się Ocean Spokojny. Nowe symulacje wskazują, że za kilkadziesiąt milionów lat dołączy do niego Ocean Atlantycki.
Po stadium schyłkowym pozostaje już tylko stadium terminalne, w którym po starym oceanie pozostają tylko zbiorniki resztkowe (takie jak wspomniane wcześniej Morze Śródziemne, które jest pozostałością po Oceanie Tetydy).