Aplikacja powstała dzięki wysiłkom Neala Agarwala i już na początku możemy zauważyć, że autor podszedł do sprawy bardzo szczegółowo. Zanim jednak przekonamy się, jakie będą skutki uderzenia w Warszawę, Paryż, Londyn, Wiskitki bądź jakiekolwiek inne miejsce na Ziemi, będziemy musieli wprowadzić nieco parametrów.
Czytaj też: Na dwóch kontynentach rusza historyczna inwestycja. Ten radioteleskop będzie prawdziwym gigantem
A wybór jest całkiem rozległy. Możemy zdecydować, jaki będzie skład nadlatującego obiektu: czy będzie miał skalistą budowę, żelazną, złotą, węglową czy może skalisto-lodową. Co dalej? Musimy podjąć decyzję co do rozmiarów asteroidy. W tym przypadku zakres wartości wynosi od 1 metra do 1,5 kilometra. Dla porównania, planetoida sprzed 66 milionów lat, której uderzenie doprowadziło do wyginięcia dinozaurów, miała około 10 kilometrów średnicy.
Na tym rzecz jasna nie koniec. Nadal zostało nam wybranie prędkości, z jaką nasz potencjalny nemezis uderzy w Błękitną Planetę. Tutaj autor postanowił wyznaczyć wartości od 1 do 100 kilometrów na sekundę. Jeśli chodzi o kąt uderzenia, który – wbrew pozorom – jest bardzo ważny, to możliwe opcje rozciągają się od 5 do 90 stopni.
Na potrzeby eksperymentu sprawdzamy, jakie szkody wyrządziłaby asteroida o średnicy 500 metrów
Kiedy mamy już wybrane wszystkie parametry, możemy przejść do dania głównego, czyli zbombardowania naszego własnego kraju. Cel? Warszawa. Żelazna asteroida o średnicy 500 metrów nadlatuje w kierunku powierzchni Ziemi z prędkością 60 kilometrów na sekundę, uderzając w nią pod kątem 45 stopni.
Krajobraz po uderzeniu z pewnością nie napawa optymizmem. Krater o średnicy 18 kilometrów i głębokości 703 metrów powstał w toku wydarzeń, które bezpośrednio pochłonęły życie 886 038 osób. Kolizja była tak potężna, że stanowiła odpowiednik detonacji 145 gigaton trotylu. Niestety, to nie koniec ofiar śmiertelnych i zniszczeń. Kula ognia powstała w czasie uderzenia miała 34 kilometry średnicy, a w wyniku poparzeń zginęło 4 491 398 osób.
Czytaj też: Enklawa życia na Marsie? Na Ziemi może ono przetrwać w podobnych warunkach
Ponad dwa miliony doznały oparzeń drugiego stopnia, a ponad 6 milionów – trzeciego. W związku z rozprzestrzenianiem się fali uderzeniowej śmierć poniosło 999 359 osób, a każdy przebywający w promieniu 101 kilometrów doznał uszkodzenia płuc. Zagrożeniem był nawet silny podmuch wiatru o prędkości 5 kilometrów na sekundę, prowadzący do śmierci 2 541 918 osób. Wiatr w promieniu 68 kilometrów byłby w takich okolicznościach silniejszy od podmuchów, jaki moglibyśmy doświadczyć na Jowiszu. W promieniu 394 kilometrów odczuwalne było trzęsienie ziemi, w związku z którym śmierć poniosło 20 056 osób. Robi wrażenie, nieprawdaż?