Wody Tamizy skrywały XVII-wieczną broń. To pamiątka po wielkiej tragedii

W 1665 roku doszło do zatonięcia statku znanego jako London. 76-działowy okręt wojenny brał udział w rejsie, w czasie którego na pokładzie znajdował się Jakub, książę Yorku. Niestety, w pewnym momencie nastąpił zapłon prochu, co ostatecznie przełożyło się na zatonięcie statku. 
Wody Tamizy skrywały XVII-wieczną broń. To pamiątka po wielkiej tragedii

Około 300 członków załogi poniosło śmierć w związku z katastrofą. Sam statek zatonął, zabierając ze sobą na dno liczne artefakty. W 2005 roku poszukiwacze odnaleźli wrak, który znajdował się w estuarium Tamizy. Takim mianem określa się ujście rzeki o lejkowatym i poszerzonym kształcie.

Czytaj też: Odtworzyli perfumy Juliusza Cezara. Tak pachniał jeden z najważniejszych ludzi starożytności

Na przestrzeni lat udało się zlokalizować około 700 różnego rodzaju artefaktów, takich jak przedmioty wykonane ze stopu miedzi i cyny. Poza tym badacze dotarli do tzw. łoża, czyli swego rodzaju wózka zaprojektowanego tak, aby mógł służyć do transportowania artylerii. Jak wynika z informacji przekazanych przez Historic England, niedawno nurkowie natknęli się na wykonaną z brązu armatę.

Broń w postaci XVII-wiecznej armaty znajdowała się na pokładzie okrętu wojennego London. To jego zatonięcia doszło w 1665 roku

Ta spoczywała na dnie Tamizy. Mowa o broni średniej wielkości, ponieważ znaleziona armata ma około 2,5 metra długości i 6 cali średnicy. Była przewożona na dolnym pokładzie okrętu wojennego London. Dzięki zebranym informacjom naukowcy powinni mieć możliwość utworzenia bardziej szczegółowego obrazu dotyczącego armat znajdujących się zarówno na pokładzie tego statku, jak i innych XVII-wiecznych jednostek.

Czytaj też: Twierdza Modlin i łódź o nieznanym pochodzeniu. Jej datowanie wzbudza wiele kontrowersji

Do zaginięcia statku doszło 7 marca 1665 roku. Z katastrofy wyszły cało zaledwie 24 osoby, w tym jedna kobieta. Nie jest jasne, co dokładnie doprowadziło do eksplozji, choć wiadomo, że na pokładzie znajdowały się duże ilości prochu. Ten był tani i słabo zbadany, co sugeruje, że mógł być niskiej jakości. Bez względu na bezpośrednią przyczynę pojawienia się ognia i zapoczątkowania eksplozji, pewne jest jedno: te gwałtowne wydarzenia doprowadziły do śmierci ponad trzystu osób.