Najnowsze badania wskazują, że istotna część Arktyki, która przecież jest jednym z największych obszarów magazynowania węgla na Ziemi, nie tylko przestała pochłaniać węgiel z atmosfery, ale także zaczęła go emitować.
Skąd taka zmiana? Naukowcy wskazują, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za tę fundamentalną zmianę jest — a jakże — wzrost globalnych temperatur, za którym poszedł wzrost liczby pożarów lasów, które sprawiają, że region ten uwalnia więcej CO2 do atmosfery, niż go pochłania.
Czytaj także: Tajemnicze pnie drzew w Arktyce świadkami zmian na Ziemi. Nigdzie indziej nie ma takich okazów
Mowa tutaj oczywiście o strefie arktyczno-borealnej (ABZ), do której można zaliczyć tundrę, lasy i wszelkiego rodzaje mokradła koła podbiegunowego. Jeszcze do niedawna to właśnie te obszary spowalniały zmiany klimatu na Ziemi, pochłaniając nadmiar dwutlenku węgla. To się jednak zmienia. Pomiary wykonywane w różnych miejscach tego obszaru wskazują, że ponad 1/3 tego terenu aktualnie uwalnia więcej CO2, niż go pochłania. Rosnące temperatury powietrza sprawiają, że nie tylko częściej dochodzi na tym obszarze do pożarów, ale także coraz większe połacie terenu do teraz skute lodem przestają utrzymywać węgiel pod lodem, a odsłonięte i wystawione na działanie promieni słonecznych, roztapiają się i uwalniają zgromadzony w nich węgiel.
Warto tutaj podkreślić, że jako całość ABZ wciąż jeszcze pochłania więcej dwutlenku węgla, niż emituje. Kiedy jednak przyjrzymy się tej sytuacji dokładniej, okazuje się, że w wielu miejscach ten bilans się już odwrócił, a trend wskazuje, że tego typu zmiany będą zachodziły na coraz większym obszarze.
Co więcej, gdy uwzględni się wpływ pożarów lasów, do których dochodziło tam w latach 2001-2020, okaże się, że aż 40 proc. całego obszaru ABZ wyemitowało więcej CO2 do atmosfery, niż pochłonęło. Bez pożarów wartość ta wynosi 34 proc. Wyraźnie zatem widać, że same pożary stanowią znaczącą część rozwijającego się problemu i pogarszającej się sytuacji.
Należy tutaj podkreślić, że powyższe badania opierają się na rozległym zestawie danych ze stacji monitorujących emisję dwutlenku węgla, ale także z pomiarów terenowych, informacji meteo i modelach komputerowych. Mamy tutaj zatem do czynienia z naprawdę rozległym i przekrojowym badaniem.
Dzięki temu naukowcom udało się także ustalić, że paradoksalnie latem, gdy na obszarze tym mamy więcej roślinności (a tym samym więcej fotosyntezy), ABZ jeszcze daje radę z pochłanianiem CO2. Jednak zimą, w przeciwieństwie do wcześniejszych lat, coraz więcej gleby pozostaje odsłonięta na działanie promieni słonecznych i wyższych temperatur. W efekcie zgromadzona w glebie materia organiczna emituje znacznie więcej gazów cieplarnianych.
Czytaj także: Takich próbek jeszcze nikt nie tu zbierał! Zbadali, jak Arktyka się zmienia przez klimat
Zrozumienie dynamiki absorpcji i uwalniania węgla w tych regionach Arktyki jest kluczowe dla zrozumienia globalnego cyklu węglowego i przewidywania przyszłych skutków zmian klimatu. Zmieniająca się rola Arktyki w globalnym bilansie węglowym ma znaczące implikacje dla przyszłości naszej planety. Jeżeli ilość emisji z Arktyki będzie w najbliższych latach i dekadach rosła, to człowiekowi będzie coraz trudniej zwalczać zmiany klimatu. Jeżeli nie pospieszymy się z ograniczaniem emisji, może się okazać, że kiedy w końcu dojdziemy do poziomu zeroemisyjności, to ogrzana powierzchnia Ziemi sama będzie emitować do atmosfery olbrzymie ilości dwutlenku węgla i tego trendu już nie będziemy mogli powstrzymać.
Badania podkreślają pilną potrzebę ciągłego monitorowania i badań w celu śledzenia tych zmian i opracowywania strategii łagodzenia wpływu rosnących temperatur i pożarów lasów na zdolność Arktyki do magazynowania węgla.