W najnowszym artykule naukowym zespół naukowców wskazuje, że także na biegunie południowym w tym roku odnotowano rekordowo niski poziom lodu morskiego, co jest skutkiem rosnących temperatur na całej Ziemi. Już w ubiegłym roku media donosiły, że po raz pierwszy od 1978 roku, kiedy to rozpoczęto satelitarne monitorowanie lodu morskiego w okolicach biegunowych, ilość lodu morskiego na Antarktydzie spadła poniżej poziomu dwóch milionów kilometrów kwadratowych.
Czytaj także: Topniejąca Antarktyda to bajki? Niedawno z lądolodem stało się coś bardzo dziwnego
W swoim artykule naukowcy wskazują, że przywrócenie lodu morskiego, o ile w ogóle będzie to możliwe, potrwa dziesiątki, a być może nawet setki lat, znacznie dłużej niż zajęło jego zniknięcie. Co więcej, sytuacja może ulec jeszcze pogorszeniu na skutek takich ekstremalnych zjawisk, jak topnienie lodowców szelfowych, czy ekstremalnie ciepłe lata. Wystarczy tutaj wspomnieć, że latem 2022 roku na Antarktydzie lokalnie odnotowano temperatury wyższe od średniej o 38,5 stopni Celsjusza. Prognozy wskazują, że takich ekstremalnych zjawisk pogodowych będzie z czasem tylko więcej.
Nie sposób ukryć, że tak naprawdę każdy aspekt klimatu wskazuje na zagładę zarówno Arktyki jak i Antarktyki. Lipiec 2023 roku okazał się najgorętszym globalnie miesiącem w historii pomiarów. Tak samo aktualnie notujemy rekordowo wysokie temperatury wody na powierzchni oceanów. To z kolei prowadzi do zmian, które także na Antarktydzie przyniosą coraz częstsze fale upałów, a tym samym topnienie lodowców, zanikanie lodu morskiego i stałe zmiany klimatyczne.
Antarktyda kurczy się z roku na rok
Im mniej będzie lodu na Oceanie Południowym, tym mniejsza będzie powierzchnia skutecznie odbijająca promieniowanie słoneczne z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Zamiast tego wody oceanu będą pochłaniały promieniowanie słoneczne, stopniowo się ogrzewając i prowadząc do przyspieszenia tempa topnieniu pozostałego lodu między maksimum ilości lodu we wrześniu a minimum, które zazwyczaj w tym obszarze notuje się w lutym. Wystarczy tutaj wspomnieć, że w ciągu ostatnich siedmiu lat rekord minimalnej ilości lodu morskiego został wokół Antarktydy pobity już trzykrotnie. Obecny z pewnością nie utrzyma się więcej niż 2-3 lata, a mamy tu do czynienia z poważnym kryzysem. Lodu morskiego w lutym 2023 roku było 20 proc. mniej, niż wynosi średnia z ostatnich 40 lat. Mówimy tutaj o stracie powierzchni porównywalnej z siedmiokrotnością powierzchni Polski.
W podsumowaniu artykułu autorzy wskazują, że środowisko Antarktydy może być narażone na istotne obciążenia w nadchodzących latach i dekadach. Bez zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych do zera netto, szanse na zachowanie Antarktydy będą niewielkie, a trzeba pamiętać — nawet jeżeli jest to nieintuicyjne — że przyszłość Antarktydy będzie miała wpływ na całą Ziemię.
Europejskie satelity Copernicus Sentinel będą w międzyczasie nadal monitorować obszar Antarktydy i Oceanu Południowego, zbierając dane o prędkości, grubości i przede wszystkim ilości lodu morskiego na Oceanie Południowym. Pozostaje mieć nadzieję, że rządy na całym świecie wezmą się w końcu za zdecydowane działania na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. W przeciwnym razie satelity będą jedynie monitorowały ostatnie lata istnienia lodu morskiego, aż w końcu całkowicie on zniknie, aby nigdy nie powrócić