Antarktyda ogrzewa się aż trzy razy szybciej od reszty Ziemi

Proces przyśpieszonego podnoszenia się temperatury na biegunie południowym trwa od 30 lat, twierdzą naukowcy w analizie opublikowanej w czasopiśmie ”Nature Climate Change”. Konsekwencje dla miejscowej fauny i flory, o globalnych skutkach topnienia pokrywy lodowej nie wspominając, są dramatyczne.
Antarktyda ogrzewa się aż trzy razy szybciej od reszty Ziemi

Podnoszenie się temperatury na Ziemi, czy szczególnie w rejonie Antarktydy, nie jest żadną nowością. Sądzono jednak, że południowy skraj naszego globu jest niejako chroniony przed globalnym ociepleniem. W końcu ”jest tak daleko”. Okazało się, że jednak nie.

– Odnajdywanie śladów ocieplania się klimatu w tak odległym miejscu dobitnie pokazuje, jak globalny jest to problem – stwierdził Kyle Clem, adiunkt na wydziale nauk o klimacie uniwersytetu w Wellington i główny autor badania opublikowanego w czasopiśmie ”Nature”. 

Kierowany przez Clem zespół posłużył się archiwalnymi danymi ze stacji meteo na Biegunie Południowym i komputerowymi modelami klimatycznymi by dojść do porażającego wniosku. Wnioskami zawartymi w badaniu podzielił się m.in. z czytelnikami dziennika ”Guardian”.

W ciągu trzech ostatnich dekad ciepłe powietrze znad równika (okolic na północ od Australii i Papuy Nowej Gwinei) podniosło średnią temperaturę w sercu pokrytego lodem kontynentu o 1,8 st. Celsjusza (w tempie 0,6 stopnia rocznie).

– To szaleństwo. To przecież najodleglejsze miejsce na planecie. Widać jak ekstremalne temperatury mogą zmienić sytuację w antarktydzkim interiorze. A przecież stojące za tym mechanizmy związane są z miejscem odległym o 10 tys. kilometrów – Clem powiedział z kolei CNN

Jeżeli pokrywa lodowa na Antarktydzie roztopi się, poziom światowych oceanów wzrośnie o 60 metrów, przypomina Światowa Organizacja Meteorologiczna. Domy setek milionów ludzi żyjących na wybrzeżach znajdą się pod wodą.

O tym, że klimat na południu Ziemi szaleje pokazały niedawne odczyty temperatur na wschodniej części Antarktydy. W pobliżu argentyńskiej stacji polarnej Esperanza odnotowano w lutym, najwyższą w historii wykonywania pomiarów, temperaturę 18,3 stopnia Celsjusza.

 

 

Czy jesteśmy winni ocieplaniu się powietrza nad Antarktydą? Według Clema, zaobserwowany wzrost temperatury w czasie tych 30 lat teoretycznie leży w skrajnym zakresie naturalnych zmian przyrody. Jednak ów 1,8 st. C. był o 99,9 proc. wyższy niż wszystkie możliwe 30-letnie trendy, w których nie brało się pod uwagę udziału człowieka.

– Gdziekolwiek indziej na świecie, gdyby temperatura przez 30 lat podniosła się tak bardzo, to byłoby to coś poza jakąkolwiek skalą. Prawdopodobieństwo, że ocieplenie Bieguna Południowego zaszło w sposób naturalny jest wyjątkowo małe – przekonuje autor badania.