Zazwyczaj w połowie zimy Antarktyda jest ciemna niemal przez cały czas […]. Ale w tym roku zaprezentowano nam niezłe widowisko, które sprawiło, że większość personelu stacji chwyciła kurtki i wybiegła na zewnątrz z aparatami fotograficznymi, aby przyjrzeć się niesamowitym kolorom. Wierzcie lub nie, ja również nie edytowałem tych ujęć, są one w dużej mierze takie, jakimi je widzieliśmy. To niesamowite.wyjaśnia Stuart Shaw
Czytaj też: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba uchwycił jeszcze jedną planetę. Oto jak wygląda gazowy olbrzym
Co ciekawe, te przepiękne kolory nie wzięły się znikąd. Istotną rolę w tych wydarzeniach odegrała erupcja wulkanu Hunga Tonga, która miała miejsce w styczniu. Na przestrzeni kolejnych miesięcy nad Nową Zelandią zaczęły pojawiać się oznaki tak zwanego efektu afterglow, do którego występowania przyczyniają się pozostałości aerozoli składających się głównie z cząsteczek siarczanów. Poza nimi w powietrzu mogły się również pojawić cząsteczki pary wodnej. Zdjęcia wykonane przez Stuarta Shawa znajdziecie pod tym adresem.
Bez względu na genezę całego zjawiska nie da się nie zauważyć tego, jak efektowne były jego skutki. Sprawa jest jeszcze bardziej niesamowita, gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że odległość między Antarktydą, a wulkanem, który wywołał ten niesamowity spektakl, wynosi około 7000 kilometrów. Pokazuje to, jak bardzo powiązane są poszczególne obszary naszej planety.
Niebo nad Antarktydą zmieniło swój kolor na purpurowy
Dane zebrane przez naukowców z Nowej Zelandii wykazały, iż w atmosferze nad Antarktydą występują wysokie stężenia aerozoli, które trafiły tam właśnie za sprawą wspomnianej erupcji. Przed styczniowymi wydarzeniami nie dało się ich wykryć. Co więcej, aerozole te mogą okrążać kulę ziemską przez wiele miesięcy po erupcji, rozpraszając i zaginając światło, prowadząc do tak efektownych widoków jak ten powyższy. Nieczęsto widzi się przecież tak efektowną paletę barw.
Czytaj też: Takich próbek jeszcze nikt nie tu zbierał! Zbadali, jak Arktyka się zmienia przez klimat
Obecnie na Antarktydzie panuje zima, a jej astronomiczny koniec nastąpi 23 września. Tamtejszy podział jest jednak nieco inny niż na obszarach położonych bliżej równika. Na Antarktydzie wyróżnia się bowiem lato i zimę, bez dodatkowego podziału na wiosnę i jesień. W zależności od szerokości geograficznej, tamtejsze lato może w rzeczywistości trwać nie dłużej niż trzy miesiące, natomiast resztę roku zajmuje zima, w czasie której większa część doby upływa w ciemności.