Sprawczynią całego zamieszania jest góra lodowa znana jako A-74. Jeszcze do niedawna była częścią lodowca szelfowego Brunt, ale w lutym tego roku doszło do pęknięcia, na skutek którego całkowicie oddzieliła się od reszty kontynentu. Takie oddzielenie się góry od lodowca nazywa się cieleniem.
A-74 szybko zyskała sławę w mediach z powodu swoich rozmiarów. Jej powierzchnia wynosi 1270 km kwadratowych. Dla porównania: powierzchnia Warszawy to „zaledwie” 517 km kwadratowych.
ESA publikuje zdjęcia lodowej kolizji
Po ocieleniu A-74 długo pozostawała blisko swojej pierwotnej pozycji. Utrzymywały ją tam prądy oceaniczne, nie pozwalając jej odpłynąć. Na początku sierpnia coś się zmieniło. Antarktykę nawiedziły silne wschodnie wiatry, które zmieniły kurs góry lodowej i popchnęły ją na południe.
Płynąc w dół, ogromna góra zahaczyła o wystający fragment lodowca Brunt – tego samego, z którego powstała. Europejska Agencja Kosmiczna, która poinformowała o zaobserwowanej kolizji, określiła ją jako „niewielkie uderzenie”.
Na opublikowanych przez ESA zdjęciach satelitarnych widać, jak A-74 ociera się o lodowiec, a po zetknięciu z nim zmienia położenie i dryfuje dalej na północ.
O włos od oderwania kolejnej góry
Geofizyk z ESA Mark Drinkwater mówi, że gdyby uderzenie A-74 było nieco silniejsze, mogłoby dojść do oderwania się kolejnego fragmentu lodowca Brunt od Antarktydy. – Gdyby góra bardziej gwałtownie zderzyła się z tą częścią lodowca, mogłaby przyspieszyć pękanie mostu lodowego [łączącego szelf lodowy z kontynentem – przyp. red.], powodując jego oderwanie – mówi badacz.
Na zdjęciach satelitarnych widać, że kawałek przypominający spiczasty nos jest już mocno pęknięty. Drinkwater nie ma wątpliwości, że w nieodległej przyszłości dojdzie do kolejnego cielenia i także ta część lodowca stanie się górą lodową. Jej wielkość już oszacowano na ok. 1700 km kwadratowych. Oznacza to, że będzie większa niż A-74, ale nie prześcignie obecnej rekordzistki – góry A-76, która ma powierzchnię ponad 4300 km kwadratowych.
Gór lodowych będzie przybywać
Kolizje z górami lodowymi nie zdarzają się często, ale w związku z tym, że globalne ocieplenie przyspiesza tworzenie się nowych gór, sytuacja może ulec zmianie. Pod koniec ubiegłego roku swobodnie dryfująca góra lodowa A68a niebezpiecznie zbliżyła się do wyspy Georgia Południowa na południowym Oceanie Atlantyckim. Żyją na niej miliony pingwinów, lwów morskich, albatrosów i petreli.
Aby monitorować powstawanie gór lodowych i ewentualnych zagrożeń z ich strony, naukowcy prowadzą stałą obserwację satelitarną Antarktyki.
Ubytki w lodzie Antarktydy to jeden z objawów postępującego wzrostu temperatur. Ekolodzy od kilku lat alarmują, że topniejącego lodowce doprowadzą do podniesienia się poziomu mórz na całym świecie, co zagrozi milionom ludzi zamieszkujących tereny przybrzeżne.
Źródło: ESA.