Słysząc frazę „anomalia magnetyczna”, mogą nam się pojawić w głowie różne wyobrażenia – być może chodzi o jądro Ziemi, o jakieś globalne zaburzenie lub o zjawisko w niespotykanej nigdy dotąd skali. Natomiast w przypadku nowozelandzkiego jeziora mowa o czymś zdecydowanie mniej groźnego dla świata, ale bardziej istotnego dla Wyspy Północnej. Zacznijmy jednak od początku.
Czytaj też: Anomalia doprowadziła do wykrycia nowej cząstki. Wielkie doniesienia ze świata fizyki
Jezioro Rotorua jest drugim największym zbiornikiem słodkowodnym na Wyspie Północnej. Liczy blisko 80 kilometrów kwadratowych powierzchni, ma kształt owalu ciągnącego z północy na południe na dystansie 12 kilometrów. Przy południowym skraju położone jest spore miasto o tej samej nazwie.
Czytaj też: Gigantyczna anomalia we wnętrzu Ziemi. To szczątki obcego obiektu kosmicznego
Geneza akwenu jest ściśle związana z działalnością wulkaniczną. Po eksplozji miejscowego wulkanu 220 tysięcy lat temu powstała gigantyczna kaldera, która wypełniła się wodą 155 tysięcy lat później. Obecny poziom wody utrzymuje się już 22 tysiące lat. W najgłębszym miejscu jezioro ma 45 metrów głębokości, a średnio – 10 metrów.
Anomalia magnetyczna w jeziorze Rotorua ma związek z pewnym zjawiskiem
Naukowcy z nowozelandzkiego instytutu GNS Science przeprowadzili szczegółowe mapowanie zbiornika, które miało na celu poznanie nie tylko rzeźby dna jeziora, ale również odkrycie ewentualnych zaburzeń i nieznanych dotąd zjawisk. Skanowanie akwenu obejmowało ponad dwie trzecie jego powierzchni i sięgało wszędzie tam, gdzie słup wody wynosił przynajmniej 5 metrów.
Uwagę badaczy przykuły trzy konkretne detale, które możemy dostrzec na mapie batymetrycznej. Przede wszystkim przez sam środek zbiornika przebiega głęboka „dolina”, którą mogła prawdopodobnie dawniej płynąć jakaś rzeka. Poza tym odkryto istnienie setek drobnych kraterów na powierzchni dna. Najpewniej są to pozostałości po niewielkich epizodach wydobywania się pęcherzyków gazowych z osadów dennych.
Czytaj też: Możemy odetchnąć z ulgą. Najdłuższa w historii anomalia La Niña dobiegła końca, ale co dalej?
Wreszcie na samym południowym krańcu dostrzeżono pogłębioną strukturę w formie podwodnego kanionu. Nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na mapie Rotorua ukazującej skalę intensywności magnetyzmu skał zupełnie tutaj nie wykryto takich właściwości podłoża. O czym może świadczyć taka ujemna anomalia magnetyczna?
Skały podłoża pod Rotorua są w większości skałami wulkanicznymi zawierającymi domyślnie magnetyt – tlenek żelaza o właściwościach magnetycznych. Południowa część jeziora musi być zatem pod wpływem działania jakiegoś zjawiska, który tę cechę w podłożu zaciera. Naukowcy wskazują tutaj jednomyślnie na aktywność hydrotermalną lub obecność intruzji magmowej.
Na innej mapie ukazującej przepływ ciepła zauważamy wyraźny wzrost właśnie w tej okolicy, gdzie zanikają właściwości magnetyczne. Zatem nie mamy wątpliwości, że południe Rotorua jest aktywnym systemem hydrotermalnym. Niewykluczone, że może on być połączony z lądowym system w okolicach miasta Rotorua. To nam ukazuje, jak złożona jest budowa geologiczna nowozelandzkiej Wyspy Północnej.
Czytaj też: Płaska Ziemia? W teoriach płaskoziemców może kryć się ziarnko prawdy
Autorzy przedstawień kartograficznych nie wskazywali o jakimkolwiek niebezpieczeństwie, jakie mogłoby grozić regionowi wskutek działalności systemu hydrotermalnego. Badacze raczej uznają to odkrycie za cenne wzbogacenie dotychczasowej wiedzy o regionie oraz ważną informację w zakresie zarządzania jeziorem i jego zasobami.