Karpacz jest popularną miejscowością turystyczną, którą zarówno zimą, jak i latem odwiedzają setki tysięcy osób. Przyciąga je tutejszy klimat, bliskość najwyższej góry w Karkonoszach – Śnieżki, przyciągają nietypowe zabytki, jak kościół Wang, a czy przyciąga sama Ziemia? Wierząc temu, co mówi się o zjawisku na ulicy Strażackiej, to nie powinna za bardzo. Jak jest naprawdę?
Czytaj też: Gdzie w Polsce są wulkany? Znaleźliśmy 7 z nich i nie wszystkie znajdują się w Sudetach
Pierwsze wzmianki o karkonoskim kurorcie pochodzą już z XII wieku. Przez kilkaset lat trwania w tym miejscu osadnictwa zapewne niewiele osób miało świadomość istniejącej tutaj „anomalii przyrodniczej”, która rozsławia poniekąd okolicę. Chociaż do Karpacza ludzie przyjeżdżają raczej z innych powodów, to niejeden letnik nie omieszkał przespacerować się ulicą Strażacką.
Ciekawe, czy przed laty sami budowniczy tej niewielkiej uliczki w górnej części Karpacza mieli świadomość, jaka sława się o niej rozejdzie. Podobno, kiedy udamy się na ulicę Strażacką, położymy butelkę z wodą na jezdni, to zacznie ona wtaczać się pod górę – inaczej niż sugerowałaby morfologia terenu. Podobna rzecz dzieje się z samochodami. Te pozostawione na jałowym biegu (tzw. luzie) będą wjeżdżać pod górkę.
Czytaj też: Najgłębszy odwiert geotermalny na świecie stanie w Polsce. Pod Tatrami widać już wieżę
Anomalia grawitacyjna w Karpaczu. Prawda czy fałsz?
Ktoś lub coś tutaj musi kłamać – przychodzi mi do głowy, kiedy coraz bardziej zgłębiam temat punktu X. Według informacji samego urzędu miasta grawitacja jest tutaj słabsza o 4 proc., przez co dochodzi do tak sensacyjnych zjawisk, jak poruszanie się obiektów pod górę. Samo miejsce zostało oznaczone na Mapach Google, wymieniane jest w przewodnikach turystycznych, a w terenie postawiono tablicę informującą przechodniów i kierowców o zachodzącej tutaj anomalii grawitacyjnej.
A jeśli faktycznie to prawda? Czy przyciąganie ziemskie może w niektórych miejscach być słabsze, w niektórych silniejsze? Może. O tym, że grawitacja nie działa z taka samą siłą na całej powierzchni Ziemi, wiadomo od dawna. Różnice te są jednak tak minimalne, że nie mają wpływu na funkcjonowanie człowieka, ani tym bardziej nie zmieniają naturalnego ruchu przedmiotów. Na ten temat w takim tonie wypowiedział się chociażby dr Michał Krupiński z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie dla serwisu Crazy Nauka.
Skoro nie anomalia grawitacyjna, to co? Okazuje się, że podobnych „magicznych górek” na świecie są co najmniej dziesiątki, zatem badaczy i amatorów zajmujących się tłumaczeniem ich jest jeszcze więcej. Poza zmniejszonym przyciąganiem ziemskim podaje się jeszcze teorie związane z żyłami wodnymi, anomalią magnetyczną i złożami minerałów ferromagnetycznych w skałach, a nawet niektórzy uważają, że jest to efekt ingerencji obcej cywilizacji. Odpowiedź wyjaśniająca zjawisko w Karpaczu jest o wiele prostsza.
Czytaj też: W jądrze Ziemi pada „śnieg”. Niewiarygodne wyjaśnienie anomalii, której nie rozumiał świat
Tajemniczy punkt X można wyjaśnić w prosty sposób
Chodzi o iluzję. I nie taką w wykonaniu Davida Copperfielda, ale iluzję optyczną. Warto porównać ulicę Strażacką do innych podobnych magicznych górek, czyli miejsc, gdzie dochodzi do wtaczania się pojazdów rzekomo pod górę. Zjawisko obserwujemy na prostym fragmencie gładkiej, asfaltowej drogi. Na jednym z końców mamy ścianę lasu, a na drugim jasny horyzont zlewający się z drogą. Miejsce z obu stron kończy się ostrymi zakrętami drogi za szpalerami drzew, więc nie dostrzegamy szerszego kontekstu otoczenia.
Rzekoma górka występuje najczęściej po stronie jasnej linii horyzontu, gdzie zlewa się z niebem lub znajduje się za zakrętem drogi. W przypadku ulicy Strażackiej wiele drzew rosnących wzdłuż drogi jest pochylonych. Wobec tego w takiej sytuacji zadajmy sobie pytanie: czy jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić morfologię terenu? No właśnie nie. Otoczenie skutecznie myli nasz mózg, który podpowiada, że ulica pnie się do góry, a w rzeczywistości jest na odwrót.
Przyjrzyjmy się zatem mapie geograficznej Karpacza i przebiegowi poziomic. Tutaj nie mamy dowodu wprost – ulica Strażacka na tym odcinku biegnie wzdłuż poziomicy 790 m n.p.m. Jednak patrząc na jej przebieg w całości, to opada ona o około 20 metrów od mostu na Łomnicy do skrzyżowania z ulicą Karkonoską, a nasza „anomalia” sugeruje, że na pewnym kawałku ma się dziać odwrotnie. Taki stan rzeczy dodatkowo obala mit o rzekomej górce, którą mielibyśmy widzieć na trasie.
Czytaj też: Znajdziesz je pod każdym domem na przedmieściach. Tujoza zabija polską roślinność
Naukowcy na tropie wyjaśnienia magicznej górki
Zjawisko magicznej górki zostało opisane już niejednokrotnie przez wielu badaczy z całego świata. Nie sposób wymienić wszystkich, ale warto wspomnieć o tym, co napisał już w 1996 roku Phillip Gibbs z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Wspomina on o narządzie równowagi, który znajduje się w naszym uchu wewnętrznych i potrzebuje wskazówek wizualnych dla określenia, czy coś jest pionowe, czy nie. Jeśli horyzontu nie widzimy lub nie jest on poziomy, to dajemy się zwieść otaczającym obiektom i dopasowujemy sobie perspektywę do nich.
Włoscy naukowcy z Uniwersytetu w Padwie poszli nawet o krok dalej. Wyniki swoich prac opublikowali w 2007 roku na łamach czasopisma Psychological Science. Stworzyli oni modele laboratoryjne w formie kilkumetrowych stołów dla obserwacji zjawiska. Moderowali nachyleniem, liczbą widocznych odcinków czy wysokością horyzontu, aby poznać szczegóły mechanizmu. W rezultacie dowiedli, że magiczne górki są tylko iluzją w naszych oczach. O badaniu uczonych dowiedziało się szersze grono ludzi także dzięki lekturze tekstu Massimo Polidoro w magazynie Skeptical Inquirer.
Mimo tego anomalia grawitacyjna w Karpaczu stała się swoistą atrakcją i dopóki okolica ulicy Strażackiej nie zostanie przebudowana (a liczymy, że tak się nie stanie, bo otoczona jest ona gęstym lasem), to nadal będzie nas nabierać na zjawisko iluzji optycznej. Muszę przyznać, że tworzenie wokół tego atrakcji turystycznej jest sprytnym zabiegiem zachęcającym wizytujących do dłuższych spacerów, a to dlatego, że magiczna górka znajduje się ponad dwa kilometry od centrum Karpacza i niecałe 200 metrów powyżej dna doliny. Wybierając się do tego miejsca, nie tylko będziemy mieli spotkanie z ciekawostką naukową, ale również z przyrodą. Zupełnie przy okazji zażyjemy trochę aktywności fizycznej.
Wróćmy na koniec jeszcze do pytania postawionego na początku tego tekstu: czy Karpacz przyciąga anomalią grawitacyjną? Wiedząc, jak jest naprawdę, myślę, że każdy z czytelników teraz może przyznać, że tak.