Być może nigdy nie dowiedzielibyśmy się o Jane Goodall, gdyby ojciec nie podarował jej pluszowego szympansa z pozytywką, gdy miała półtora roku. Znajomi przestrzegali go, że wielka kosmata małpa wywoła u tak małego dziecka koszmary. Na szczęście stało się odwrotnie – Jane przywiązała się do małp na całe życie.
Marzyła, by wyjechać do Afryki i badać zwierzęta. „Nie stać nas było nawet na rower, a co dopiero studia. Wszyscy radzili mi więc, abym marzyła o czymś realnym. Ale nie matka. Jeśli czegoś bardzo chcesz, ciężko pracujesz, wykorzystujesz okazje i nie poddajesz się, to znajdziesz sposób – mówiła”. I właśnie taką metodą Jane osiągnęła cel.
Kelnerka i Siwobrody
GOODALL UDOWODNIŁA, ŻE SZYMPANSY MYŚLĄ, ROZWIĄZUJĄ PROBLEMY, KOCHAJĄ I NIENAWIDZĄ.
Motywację miała, więc zakasała rękawy. Zrobiła kurs sekretarski i poszła do pracy. „Nie chciałam utknąć w jakimś strasznym biurze” – wspomina w filmie dokumentalnym „Życie Jane”. „Chciałam chodzić po lesie i spać pod gołym niebem, patrząc w gwiazdy”. Po kilku latach nadeszło zaproszenie od koleżanki, której rodzice kupili w Afryce farmę – Jane nie zmarnowała okazji. Zatrudniła się w hotelu jako kelnerka i w pięć miesięcy zarobiła na bilet.
Pod koniec czerwca 1957 r. 23-letnia piękna blondynka wylądowała w Nairobi. Zatrudnił ją Louis Leakey, asystowała mu podczas wykopalisk. Ten archeolog i paleontolog odkrył szczątki hominidów w Tanzanii, będące kluczowym dowodem na afrykańskie pochodzenie człowieka.
Wychodził z założenia, że skoro między małpami człekokształtnymi a człowiekiem jest tyle podobieństw anatomicznych, powinny być także psychiczne i kulturowe. Tego mogły dowieść wieloletnie obserwacje w naturalnym środowisku (niewola zmienia zachowania zwierząt). Zdecydował się posłać w teren kobiety, bo mają większą cierpliwość i lepszą intuicję niż mężczyźni. Nazywano je Aniołkami Leakeya: Jane Goodall zajęła się szympansami, Birute Galdikas – orangutanami, a Dian Fossey – gorylami.
Kiedy w 1960 r. 26-letnia Jane pojawiła się w Tanzanii nad strumieniem Gombe, szympansy przed nią uciekały. Przez dwa lata wypatrywała ich więc ze wzniesienia górującego nad doliną Kasakela. Czuwała owinięta w koc dniami i nocami, z termosem kawy i garścią rodzynek. „Mój ojciec był twardym człowiekiem, nie potrzebował wiele. Ja to po nim odziedziczyłam” – mówi w filmie. Jej wytrwałość została nagrodzona. „Zobaczyłam szympansa pochylonego nad termitierą, którego później nazwałam Dawid Siwobrody, choć nauka nie aprobowała wtedy nadawania imion szympansom – miały mieć numery, bo to było bardziej naukowe. Zauważyłam, jak Siwobrody zrywa źdźbła trawy i używa ich do wyciągania termitów z gniazda. Czasem zrywał gałązkę z liśćmi i je usuwał” – opowiadała na konferencji TED. To było przełomowe odkrycie, ponieważ uważano, że wyłącznie ludzie potrafią wytwarzać i wykorzystywać narzędzia. Kiedy powiadomiła Louisa Leakeya, stwierdził: „Musimy teraz zmienić definicję człowieka i narzędzia albo pogodzić się z człowieczeństwem szympansów”.
Wkrótce od Jane napłynęły kolejne sensacyjne doniesienia: szympansy myślą, rozwiązują problemy, kochają i nienawidzą, nudzą się i smucą, prowadzą wojny, zabijają, jedzą mięso. Przez lata większość behawiorystów nie miała wątpliwości, że zwierzęta są pozbawione emocji. Jane Goodall, osoba bez wykształcenia naukowego, o tym nie wiedziała. Nie miała więc żadnych uprzedzeń, żadnych ograniczeń.
Pasja nieuka. Do uprawiania nauki potrzebna jest ciekawość i pracowitość.
Jej odkrycia były jednymi z największych osiągnięć nauki o zachowaniu zwierząt. I choć nikt ich nie podważył, o Jane wypowiadano się lekceważąco. Sukces budził zawiść. Szydzono, że karierę zrobiła dzięki długim nogom i krótkim szortom. Wypominano, że nie ma wyższego wykształcenia. Nikt nie zauważył, że być może dokonała tych odkryć właśnie DLATEGO, że wykształcenia nie miała. Mogła odejść od tradycyjnych praktyk badania naczelnych, bo ich nie znała. „Wiadomo, że jakiś pomysł jest nie do zrealizowania. Ale żyje sobie jakiś nieuk, który o tym nie wie. I on właśnie dokonuje odkrycia” – mawiał Albert Einstein.
Jednak amator, zwłaszcza w nauce, nie brzmi dumnie, chociaż źródłosłów wskazuje na coś innego (łac. miłośnik).
„Nowożytna nauka w dużej mierze narodziła się jako ruch amatorski. Z zamiłowania, z przyjemności zaspokajania ciekawości” – mówi dr Stanisław Czachorowski, biolog z Zakładu Ekologii i Ochrony Środowiska Instytutu Biologii WSP w Olsztynie. „Rzemiosła i warsztatu można się szybko nauczyć, nie trzeba specjalnych dyplomów. Do uprawiania nauki potrzebna jest przede wszystkim ciekawość, pracowitość i otwartość do konfrontacji z innymi wynikami badań, innymi opiniami itd.”. Wtóruje mu Jan Koteja z Katedry Zoologii i Ekologii Akademii Rolniczej w Krakowie: „Bywają studenci, a więc jeszcze amatorzy w nauce, przed którymi profesorowie uciekają, ponieważ zadają pytania, na które trudno odpowiedzieć; a przecież nauka głównie polega na stawianiu właściwych pytań. Zresztą wystarczy śledzić różne konkursy dla amatorów, aby zobaczyć, jak blado wypadają w nich profesorowie-eksperci w zestawieniu z amatorami”.
Aby uwiarygodnić swoje badania, za namową Leakeya Goodall zrobiła doktorat na uniwersytecie w Cambridge, omijając studia magisterskie. Artykuły w „National Geographic” przyniosły jej rozgłos. „Mało które badania nad zachowaniem zwierząt odbiły się na świecie tak szerokim echem jak jej prace – dzieje szympansicy Flo, jej dzieci i współplemieńców z Parku Narodowego Gombe poznały miliony ludzi” – mówi dr Przemysław Nawrocki, biolog z WWF, organizacji ekologicznej walczącej o ochronę przyrody.
300 dni wykładów.
NIE ISTNIEJE WYRAŹNA GRANICA DZIELĄCA LUDZI OD ZWIERZĄT.
W 1977 r. badaczka swoje obozowisko w Gombe zamieniła na The Jane Goodall Institute for Wildlife Research, Education, and Conservation. Jego zadaniem jest badanie i ochrona szympansów w Afryce oraz monitorowanie warunków, w jakich szympansy są trzymane w niewoli. „Odkryliśmy, że nie istnieje wyraźna linia dzieląca ludzi od zwie- rząt. Ciągle odkrywamy, że zwierzęta potraf ią coś, co arogancko uważaliśmy wyłącznie za ludzkie” – mówiła Jane na konferencji TED. „Są zdolne do współczucia i altruizmu. Wydają wiele dźwięków, których używają w rozmaitych oko- licznościach. Całują się, obejmują, trzymają za ręce. Poklepują się po plecach, kroczą dumnie, grożą pięścią. Wykonują te same czynności, co my, i w tym samym kontekście. Gdy polują, wykazują się złożoną współpracą i dzielą się zdobyczą. Okazują emocje, znają cierpienia fizyczne i psychiczne.
Rozpoznają swoje odbicie w lustrze, mają poczucie humoru”. Jane mogłaby tak długo wymieniać. 50 lat badań nad szympansami opisała w 11 książkach, pełnych wzruszających wspomnień: „Kiedy podsunęłam rękę, spojrzał najpierw na nią, potem na mnie, wziął owoc i jednocześnie ostrożnie przytrzymał mi rękę. Nie trzeba było posiadać żadnej wiedzy, aby zrozumieć, że z jego strony był to gest uspokojenia. Lekki uścisk palców powiedział mi – nie drogą rozumową, lecz sposobem pierwotnym, emocjonalnym – że nieprzebyta bariera wieków rozłącznej ewolucji człowieka i szympansa została na parę sekund przekroczona”.
Na pytanie, czy tęskni za szympansami, odpowiada: „Nie znam już zbyt wielu szympansów. Wszyscy moi starzy przyjaciele odeszli. Aby chronić te, które zostały, 20 lat temu opuściła ukochane zwierzęta i las. „Musiałam pozwolić studentom i współpracownikom kontynuować badania, kiedy odkryłam, że populacja szympansów zmniejszyła się z dwóch milionów sto lat temu do 150 tys. obecnie. Muszę zrobić wszystko, aby uświadomić to ludziom na całym świecie” – tłumaczy Goodall. Podróżuje po świecie, wykłada przez 300 dni w roku, prowadzi zakrojoną na dużą skalę działalność na rzecz ochrony przyrody i podstawowych ludzkich wartości. Skarży się na Chińczyków, którzy bez opamiętania wycinają afrykańskie lasy. „Ponieważ wyeksploatowali już niemal wszystkie swoje zasoby drewna i minerałów, szukają ich w Afryce, oferując za koncesję na wydobycie i wyrąb ogromne sumy. Niedługo szympansy i goryle nie będą miały gdzie żyć” – alarmowała w jednym z wywiadów. Dziś ma 88 lata, jej włosy całkowicie posiwiały, ale nadal wiąże je w koński ogon. I nadal tuli szympansy.