Szacunki wskazują, że na alergiczny nieżyt nosa cierpi 10-25 proc. populacji, a to oznacza nawet 500 mln osób na świecie. Nieżyt całoroczny, związany np. z alergią na roztocza kurzu domowego dotyka 13 proc. osób, a nieżyt sezonowy, związany z pyłkami roślin to przypadłość 23 proc. alergików.
W Polsce na alergię choruje co najmniej 12 mln osób: 8 mln cierpi na alergiczny nieżyt nosa, a 4 mln na astmę. Niestety, sytuacja z roku na rok jest coraz gorsza, bo i sezon pylenia jest agresywniejszy. Naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego pod kierunkiem prof. Ewy Czarnobilkskiej wiedzą, czym jest to spowodowane.
Czytaj też: Alergia na orzeszki ziemne wreszcie stanie się przeszłością? Opracowano nową terapię
Prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Zakładu Alergologii Klinicznej i Środowiskowej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, mówi:
Sezon pylenia roślin zaczął się wcześniej i będzie dłuższy niż zwykle, co związane jest ze zmianami klimatu, a dodatkowo pyłek roślin jest bardziej drażniący.
Alergia na pyłki coraz większym problemem Polaków
Lekarze od początku roku obserwują u pacjentów objawy kataru alergicznego, zapalenia spojówek, ale też coraz częstszych duszności, czyli astmy sezonowej. Naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego zbierali pyłek brzozy z terenów o dużym zanieczyszczeniu, m.in. z centrum Krakowa, a także z obszarów o mniejszym zanieczyszczeniu, np. Niepołomic. Porównali skład białek tych pyłków, które są odpowiedzialne za reakcję alergiczną.
Prof. Ewa Czarnobilska tłumaczy:
Okazało się, że pyłek z krakowskich drzew zawierał więcej alergenów w porównaniu z tymi rosnącymi w czystszym środowisku. Obserwujemy, że obecnie pacjenci uczuleni na pyłek brzozy, którzy mieszkają w miastach, mają nie tylko objawy alergicznego nieżytu nosa i zapalenia spojówek, ale również astmę sezonową. Z drugiej strony osoby, które nigdy wcześniej nie miały alergii, teraz w wieku dorosłym zgłaszają się do lekarza, najczęściej z ciężkim zapaleniem spojówek, a my potwierdzamy u nich uczulenie na brzozę.
Aktualne pyłki roślin są agresywne, gdyż nie dość, że są bardziej “napakowane” białkami wywołującymi alergię, to na dodatek stanowią magnes dla pyłu zawieszonego. Kiedy taka alergiczna “bomba” trafia do naszego układu oddechowego, drażni go podwójnie, co w konsekwencji zwiększa intensywność objawów.
Prof. Ewa Czarnobilska wyjaśnia:
W tej chwili rozpoznajemy tzw. zespół pyłkowo-pokarmowy, który polega na tym, że u pacjenta uczulonego np. na pyłek leszczyny, po zjedzeniu orzecha laskowego – nawet śladowych ilości – może się rozwinąć reakcja anafilaktyczna. Podobnie w przypadku pyłku bylicy, kiedy po zjedzeniu różnych rodzajów orzechów, a także niektórych warzyw, może wystąpić ostra uogólniona pokrzywka, ból brzucha, wymioty duszność, ale nawet utrata przytomności.
Gdyby tego było mało, zmiany klimatyczne i związane z nimi globalne ocieplenie powodują wydłużenie okresu pylenia roślin. Dzisiaj sezon alergiczny jest 1-2 miesiące dłuższy niż jeszcze dekadę temu. Osoby, które nie zdążyły odczulić się w okresie jesienno-zimowym, powinny sięgnąć po leki przeciwhistaminowe. Konieczne może być jednak włączenie glikokortykosteroidów.
Czytaj też: Alergia na kota pod kontrolą? Nigdy wcześniej tego nie próbowano
Prof. Ewa Czarnobilska podsumowuje:
Zażywana do tej pory sporadycznie przez uczulonych jedna tabletka może nie przynieść ulgi w dolegliwościach. Obecnie coraz częściej lekarze muszą przepisywać leki wziewne – tzw. glikokortykosteroidy.
Lekarka przypomina, że żadnych objawów alergii nie powinno się bagatelizować, bo mogą one prowadzić do astmy, ostrego zapalenia zatok czy nawracających infekcji dróg oddechowych.