A gdyby tak temperatura ciała decydowała o płci człowieka?

Temperatura decyduje o tym jakiej płci na świat przyjdą krokodyle, większość żółwi i część ryb. A co, gdyby u ludzi też tak to działało? Prawdopodobnie mielibyśmy świat odwrotny do tego z filmu „Seksmisja”.
A gdyby tak temperatura ciała decydowała o płci człowieka?

W serii artykułów „Imaginary Earths” dziennikarz i pisarz science fiction Charles Q. Choi próbuje opisać świat na Ziemi, w której jedna rzecz wyglądałaby zupełnie inaczej. Np. gdyby na planetę spadało więcej kosmicznych bolidów albo wszyscy ludzie mieli światłoczułą skórę.

W najnowszym tekście dla Live Science bawi się koncepcją determinowania płci człowieka przez temperaturę. Chodzi dokładnie o zależność między temperaturą a produkcją hormonów decydujących o płci. Dokładnie tak jak to jest u części zwierząt, gdzie działa zależny od temperatury enzym aromataza. Służy do biosyntezy hormonów steroidowych i pozwala na konwersję androgenów w estrogeny.

 

Płeć a temperatura

Fenomen dotyczący gadów i ryb odkryto w połowie lat 60. ubiegłego wieku. Zoolożka Madeline Charnier na senegalskim uniwersytecie Dakkaru zauważyła, że z jajek agamy wykluwają się samce lub samice w zależności od temperatury inkubacji (niższa dla samic, wyższa dla samców).

Z drugiej strony mamy żyjącego na Hawajach żółwia zielonego (Chelonia mydas), gdzie samce wykluwają się z jajek poniżej określonej temperatury a samiczki, gdy jest powyżej granicznej wartości. Gdy temperatura w gnieździe się zmienia, wylęgają się samce i samice – podaje Live Science.

Jest jeszcze trzecia opcja. U samic aligatorów żyjących w Stanach Zjednoczonych samice przychodzą na świat, gdy temperatury oscylują na skrajnych wartościach niskich i wysokich. Samce wolą temperatury średnie.

 

Samiec czy samiczka?

Na temat powodów istnienia tego zjawiska są różne koncepcje. Jedna dotyczy kontroli balansu płci w populacji. Samice aligatora znane są z tego, że składając jaja wybierają odległość od rzeki. Jeżeli potrzeba więcej samic, jaja inkubują się w bliżej wody i na świat przychodzi więcej dziewczyn.

Z kolei, gdy populacja jest na stabilnym poziomie i trzeba wyłonić samców zdolnych do rozwoju, gniazda są w cieplejszym miejscu i zwiększona liczba konkurujących chłopaków prowadzi do wzmocnienia linii genetycznej.

– Jeżeli z jakiegoś powodu dla danego gatunku lepszym rozwiązaniem jest posiadanie przeważającej liczby dorosłych samców lub dorosłych samic, to ta płeć będzie związana z inkubacją w wysokich temperaturach [ciepło przyśpiesza rozwój embrionów; z ciepłego gniazda młode wychodzą wcześniej – red.] – Diego Cortez, biolog z uczelni UNAM w Mieście Meksyk wyjaśnia serwisowi Live Science istotę drugiej hipotezy o przyczynach środowiskowego determinizmu płci. 

 

Człowiek nie jaszczurka, ale..

Opisywany tu środowiskowy determinizm płci dotyczy zwierząt zimnokrwistych które składają jajka. Ich ciepłota ciała zależy od miejsca, w którym akurat przebywają. Ludzie z kolei są stałocieplni. Znaczna zmiana temperatury poza widełki 36-37 stopni może nam zaszkodzić.

Choćby tylko z tego powodu ciężko sobie wyobrazić taki dualny mechanizm u homo sapiens – jedna temperatura dla chłopców inna dla dziewczynek. Musielibyśmy chyba przestać kontrolować ciepłotę ciała, niczym golec piaskowy (Heterocephalus glaber), albo zacząć składać jaja niczym dziobak australijski (Ornithorhynchus anatinus).

Z drugiej strony mamy w naszym ciele pewien typ zależnych od temperatury białek (kinazy CLK), które pomagają regulować nasz wewnętrzny (całodobowy) zegar. Te same białka u gadów uczestniczą w procesie wyboru płci.

 – Jeżeli kinazy CLK u gadów wykrywają różnice temperatur inkubacji rzędu 3 do 7 stopni Celsjusza, nie byłoby trudne wyobrażenie sobie by taki zaadaptowany u człowieka mechanizm mniejsze wahnięcia temperatur, hipotetycznie oczywiście, wiązał z płcią embrionu – Cortez powiedział Live Science

 

Świat mężczyzn

Pomijając fakt, że wybór „chłopiec czy dziewczynka” byłby banalnie prosty, największym skutkiem byłoby możliwe naruszenie balansu płci w populacji. Wiedza o praktykach z miejsc, gdzie próbuje się regulować płeć z pomocą polityki czy osadzonej w kulturze przemocy wobec jednej czy drugiej, każe sądzić, że faworyzowani byliby chłopcy.

Wprowadzenie relatywnie prostego mechanizmu wyboru opartego np. o krótkotrwałej zmianie temperatury ciała matki, uważa meksykański biolog, mielibyśmy wiele nacji zdominowanych przez mężczyzn. Utrata balansu doprowadziłaby do walk o kobiety w wieku rozrodczym.

Pozostając w świecie spekulacji, można też założyć, że mogące decydować o „produkcji przyszłych żołnierzy” rządy skręcałyby w kierunku autokracji widząc w podtrzymywaniu konfliktu formę kanalizowania seksualnych rozterek samotnych mężczyzn. Może więc lepiej cieszyć się, że w kwestii płci dzieci (jeszcze) jesteśmy zależni od losu.​