Kochamy artystów-straceńców. Z lubością studiujemy biografie członków Klubu 27 (artyści i artystki, którzy po bardzo bujnym życiu umarli w wieku 27 lat), kupujemy koszulki z ich wizerunkami oraz płyty. Chętnie obserwujemy też jak się uda im zestarzeć i zarobić narzekamy, że „to już nie to samo”, że „kiedy było mu źle robił lepsze rzecz”, „że się sprzedał”.
Chyba najlepiej ujął to Kazik Staszewski w sformułowaniu „tylko wiarygodny jest artysta głodny”. Tymczasem liczby z raportu Record Union pokazują w jak trudnej sytuacji psychicznej pozostaje ogromna liczba muzyków tworząca poza głównym nurtem. Wygląda na to, że może lepiej się nimi zająć, póki jeszcze tu są.
- 73% niezależnych muzyków doświadcza stanów lękowych
- 69% zmaga się z depresją
- 58% ma problem z presją osiągnięcia sukcesu
- 53% ma ciągłe poczucie niestabilności życiowej i zawodowej
- 51% skarży się na samotność
- 44% obawia się oceny przez innych (choć musi przecież o nią zabiegać)
- 33% miewa ataki paniki
Na pytania w badaniu odpowiedziało około 1500 muzyków między 21 marca a 2 kwietnia 2019 roku. Wyniki badania skłoniły Record Union do rozpoczęcia kampanii na rzecz poprawy stanu psychicznego zdrowia niezależnych artystów. Firma chwali się, że na początek wyłożyła 30 tysięcy dolarów na ten cel i zachęca internautów do przyłączenia się finansowo.
Oczywiście z pewnością nie zabraknie głosów w stylu: „sam sobie to robi”, „mógł iść do normalnej pracy i by nie narzekał”, „chce tak żyć, to ma”, ale muzyki na Spotify to fajnie się słucha, prawda? Najlepiej prosto z sieci, żeby nie płacić za płytę. Koncert? Najchętniej jak będzie na jakiejś dużej plenerowej imprezie z darmowym wstępem. Wiadomo… „Tylko wiarygodny jest artysta głodny”.
Źródło: Record Union