1. Madame Delinsky (zm. 1820)
Polskim akcentem w historii tragicznych magicznych pomyłek był przypadek iluzjonisty, który podróżował z żoną po Europie jako Monsieur Delinsky. 10 listopada 1820 r. występował w Arnstadt dla księcia von Schwarzburg-Sondershausen ze sztuczką „łapacz pocisków”. Łapaczem miała być ciężarna żona magika, a sześciu strzelców dostało instrukcję, aby nie naładowywać karabinów i w odpowiedniej chwili podłożyć kobiecie nabój.
Madame Delinsky nie chciała być królikiem doświadczalnym, zgodziła się na pokaz dopiero pod naciskiem męża. Obawy kobiety okazały się słuszne. Jeden z żołnierzy omyłkowo załadował broń i strzelił prosto w brzuch ciężarnej, która zdołała jedynie wykrztusić z siebie: „Kochanie, zostałam zastrzelona”. Delinsky zmarła dwa dni później, a jej mąż popadł w obłęd.
2. John „Balabrega” Miller (1857–1900)
Pochodzący ze szwedzkiego Helsingborg iluzjonista mieszkał od 11. roku życia w Ameryce, gdzie zachwycał ludzi swoimi nietuzinkowymi sztuczkami. Na początku 1900 r. wyruszył w trasę po Brazylii ze swoim asystentem Lew Bartlettem. Największą atrakcją ich magicznego show miała być sztuczka „Ćma i płomień”. Polegała ona na zamianie przebranych za ćmy sześciu kobiet w płonącą pochodnię.
12 czerwca 1900 r. podczas show magicznego duetu w Teatro Santa Rosa w João Pessoa płomieni faktycznie nie zabrakło… Przygotowany na tę okazję pojemnik wypełniony acetylenem wybuchł podczas widowiska, powodując śmierć na miejscu Balabregi i poważne obrażenia ciała u jego asystenta.
3. Sigmund Neuberger (1871–1911)
Niemiecki iluzjonista, który w 1890 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, zaczął karierę od imitowania sztuczek chińskiego iluzjonisty Ching Ling Foo. Po kilku latach stał się jednym z najlepiej opłacanych magików jako Great Lafayette. 9 maja 1911 r. podczas pokazu w Empire Palace Theatre w Edynburgu Great Lafayette miał wykonać swoją sztandarową sztuczkę „Narzeczona lwa”, gdy nagle przewrócił stojącą obok niego lampę, wywołując pożar. Teatr w kilka minut zamienił się w piekło, lecz nieświadoma widownia sądziła, że to tylko część pokazu.
Dopiero odegranie przez orkiestrę „God Save the King” dało publiczności do zrozumienia, że coś jest nie tak. Magikowi udało się uciec z płonącego budynku, ale postanowił wrócić, by ratować swojego konia. Spłonął wraz z dziesięcioma asystentami. Dwa dni po śmierci iluzjonisty zorientowano się, że przez przypadek skremowano jego dublera, w zgliszczach teatru znaleziono bowiem prawdziwe zwłoki performera.
4. William Ellsworth Robinson (Chung Ling Soo) (1861–1918)
Amerykański magik już w wieku 14 lat zaczął występować w przedstawieniach cyrkowych i wodewilach. W 1896 r. – zainspirowany Ching Ling Foo (tym samym, który fascynował Sigmunda Neubergera) zaczął go naśladować, przyjmując sceniczny pseudonim Chung Ling Soo. Perfekcyjnie odgrywał przed publicznością Chińczyka, ale podczas występu w Londynie 23 marca 1918 r. nie zadbał o inne szczegóły scenicznego występu.
W niedoczyszczonej lufie broni, którą miał wykonać najniebezpieczniejszy z magicznych numerów „łapacz pocisków”, zgromadził się nadmiar kurzu. W konsekwencji siła wystrzału była większa niż zazwyczaj – nabój trafił iluzjonistę prosto w pierś. „Boże, spuśćcie kurtynę. Coś się stało!” – krzyknął. Następnego dnia już nie żył.
5. Gilbert Genesta (1878–1930)
Ulubionym trikiem amerykańskiego magika Roydena Josepha Gilberta Raison de la Genesty było zamykanie się w beczce wypełnionej mlekiem lub wodą i wydostawanie się z niej przed utonięciem. Kluczem do sukcesu sztuczki były wymiary beczki specjalnie dostosowane do wymiarów performera. W 1930 r. podczas jednego z występów beczka okazała się odrobinę za mała, przez co Genesta nie mógł się z niej wydostać. Iluzjonista utonął w beczce pełnej mleka. Tragiczna śmierć magika bynajmniej nie zniechęciła wielbicieli małych przestrzeni – sztuczka z beczką stała się jeszcze większą atrakcją jako szczególnie niebezpieczna i zjawiskowa.
6. Vivian Hensley (1895–1938)
Nie każdy może być iluzjonistą – boleśnie przekonał się o tym pewien dentysta z Brisbane, który zajął się amatorsko magią, aby sprawić radość synowi. W krótkim czasie opanował do perfekcji sztuczkę z połykaniem żyletki, którą w rzeczywistości chował w rękawie surduta. 6 lipca 1938 r. rzeczywistość nieoczekiwanie zastąpiła iluzję: magik poślizgnął się i naprawdę połknął żyletkę. Szybko przewieziono go do szpitala, ale mimo wysiłków lekarzy nie udało się wydobyć z Hensleya ciała obcego – wykrwawił się.
7. Joseph W. Burrus (1958–1990)
Joseph W. Burrus zwany Niesamowitym Joe zainteresował się magią, aby wyleczyć się z uzależnienia od narkotyków. Chciał zostać nowym Harrym Houdinim i poniekąd mu się to udało – obydwaj umarli w Halloween. 31 października 1990 r. w lokalnym wesołym miasteczku na oczach setek widzów związany i umieszczony w domowej roboty plastikowej trumnie Burrus został zakopany dwa metry pod ziemią. Aby zwiększyć dramaturgię występu, przysypano magika siedmioma tonami cementu, jednak pod tym ciężarem trumna zapadła się i cement przysypał ciało nieszczęsnego czarodzieja.
Magik przez pół godziny próbował się wydostać, ale ostatecznie zmarł z braku tlenu. Występ Burrusa pokazywany był na ogromnym ekranie wideo. Dzisiaj nagranie jest dostępne na YouTube młodym adeptom magii ku przestrodze.