Czosnek ochroni przed koronawirusem? Poznaj 6 popularnych mitów

SARS-CoV-2 dotarł już na każdy kontynent z wyjątkiem zmrożonego lodem bieguna Ziemi. Przeszło dwa miesiące po wybuchu epidemii nowego koronawirusa naukowcy z całego świata pracują nad szczepionką. Zarażonym lekarze oferują jedynie środki pomagające na symptomy a zdrowym każą dbać o higienę. Niemniej, w internecie nie brakuje ”skutecznych” metod leczenia i zapobiegania wywołanej wirusem chorobie COVID-19.

Część z tych pomysłów jest głupia i nieszkodliwa, inne są zwyczajnie niebezpieczne. Sześcioma pojawiającymi się najczęściej zajęło się BBC. Za wyznacznik tego, co dobre a co nie, co słuszne, a czego lepiej unikać, dziennikarze uznali wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

 

CZOSNEK

Czosnek jest smaczny i zdrowy, to fakt. O tym, że ułatwia izolację społeczną i zniechęca inne osoby do częstych kontaktów z jedzącym wie każdy, kto czosnku nadużył. W żadnym jednak stopniu nie jest i nie może być środkiem zapobiegania wirusowym infekcjom. 

– Czosnek jest zdrowym jedzeniem mogącym mieć pewne właściwości antybakteryjne. Bazując jednak na wiedzy na temat aktualnej epidemii, nie ma żadnych dowodów, że jedzenie czosnku może ochronić ludzi przed SARS-CoV-2 – tłumaczy na Facebooku administrator profilu WHO.

“Środki ochronne” tego typu rzadko kiedy są szkodliwe, o ile oczywiście nie prowadzą do zaniechania poszukiwania pomocy u lekarza czy słuchania się ich porad udzielanych w oparciu o wiedzę medyczną. 

 

 

Dziennik ”South China Morning Post” donosił w połowie lutego o Chince z prowincji Zhejiang, która przez jedzenie surowego czosnku zaniemówiła. Ze stanem zapalnym gardła trafiła do szpitala. Okazało się, że przez 14 dni zjadła 16 główek czosnku, w sumie 1,5 kg. 

 

 “CUDOWNE” MINERAŁY

BBC zwraca uwagę na potencjalne szkody, jakie wyrządzić mogą źle poinformowani ludzie, jeżeli tylko ktoś będzie chciał ich słuchać. Przykładem takiej sytuacji może być aktywność na Youtube niejakiego Jordana Sathera, który tysiącom śledzących jego konto opowiada o niezwykłych właściwościach ”cudownych suplementów mineralnych” (MMS) zdolnych unicestwiać wirusa.

 

 

Substancja, którą poleca spożywać, zawiera dwutlenek chloru. To chemiczny czynnik wybielający. Sather swoją teorię o ”wybielaniu” raka promował w sieci jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa. Potem dopasował przekaz do nowego zagrożenia.

Amerykański regulator rynku żywności i leków, agencja FDA, w 2019 roku ostrzegała przed piciem MMS. Według FDA brak dowodów naukowych wskazujących, że dwutlenek chloru można bezpiecznie spożywać, tym bardziej, że jego przyjmowanie może leczyć jakieś choroby. Może za to wywołać mdłości, wymioty, biegunkę i poważnie odwodnić organizm.

 

DOMOWE ŚRODKI ODKAŻAJĄCE

Kupowanie całych kartonów płynu antybakteryjnego można jeszcze zrozumieć o tyle, że nawet WHO podkreśla znaczenie mycia rąk w walce z infekcją wirusową z Chin. Oczywiście przesada jest nie na miejscu, tym bardziej zakupy z myślą o spekulacyjnym odsprzedawaniu. 

Im częściej słychać o brakach towaru w aptekach czy drogeriach Europy i Azji, tym więcej pojawia się przepisów na domowe środki odkażające. Problem w tym, że samodzielnie przygotowywane imitacje markowych produktów do dezynfekcji bardziej nadają się do przecierania powierzchni, niż skóry rąk.

 

 

Zawierające 60-70 proc. alkohol żele antybakteryjne wzbogacone są o substancje zmiękczające, czyniące owe środki bardziej delikatnymi dla dłoni. Prof. Sally Bloomfield z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej nie wierzy, że jest możliwe zrobienie w domu skutecznego produktu do odkażania skóry.

 

SREBRO DO PICIA

Koloidalne srebro, drobiny metalu szlachetnego zawieszone w płynie, oferowany jest dziś w Stanach Zjednoczonych przez różnych znachorów i telewizyjnych kaznodziei. Najczęściej przy okazji promowania tego produktu pojawia się nazwisko Jima Bakkera. 

Gość jednego z programów Bakkera przekonywał, że koloidalne srebro może zabić koronawirusa w 12 godzin. Przyznał jednak, że na COVID-19 go nie testowano. Podobne opinie na Facebooku powtarzają osoby związane z ruchem ”wolnej medycyny”, grupy głęboko wątpiącej w porady lekarzy.

 

 

Taki napój niczym słynny wężowy olej ma być lekiem na każde zło, działając jako substancja antyseptyczna i wzmacniająca układ immunologiczny. Władze medyczne w USA podkreślają jednak, że brak dowodów na wpływ koloidalnego srebra na jakikolwiek problem zdrowotny.

Nie brakuje za to dowodów, że może on zniszczyć nerki, wywołać napady drgawkowe i zmienić kolor skóry pijącego na niebieski (zespół objawów znany jako argyria, srebrzyca). Choć cynk czy żelazo mogą pomóc naszemu ciału, srebro niczego dobrego nie zapewnia.

 

PICIE WODY CO 15 MINUT

Arabskojęzyczny wpis cytujący ”japońskiego lekarza” zachęcającego do picia wody co kwadrans celem wypłukania koronawirusa z ust udostępiono na Facebooku 250 tys. razy, twierdzi BBC.  Podobnie popularna ma być ta wiadomość przetłumaczona na język angielski. 

 

 

Według prof. Trudie Lang z Oksfordu nie istnieje “biologiczny mechanizm” pozwalający spłukać do żołądka i zabić wirusa atakującego układ oddechowy. Takie infekcje mają miejsce w trakcie wdychania powietrza. Patogen może dostać się do ust, ale ciągłe picie wody nie zabezpieczy przed zarażeniem. Co nie znaczy, że picie wody nie jest ważne. Ale też nie wolno przesadzać, bo można skończyć z zatruciem wodnym.

 

CIEPŁO I UNIKANIE LODÓW

”Ciepło zabija koronawirusa” to jedna z najczęściej powtarzanych w sieci metod zabezpieczania się przed COVID-19. Czy to poprzez picie gorącej wody, czy gorące kąpiele czy używanie suszarki do włosów. Jeden z krążących wpisów na Twitterze, fałszywie przypisujących autorstwo organizacji UNICEF, zachęcał do spędzania czasu na słońcu i powstrzymania się przed jedzeniem lodów.

 

 

– W internecie krąży nieprawdziwa informacja przypisywana UNICEF-owi, wskazująca na konieczność unikania zimnych potraw, w tym lodów, jako potencjalnie pomagających w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa. Jest to naturalnie kompletnie nieprawdziwe – napisała Charlotte Gornitzka, Zastępca Dyrektor Generalnej UNICEF.

Tak, wirus grypy kiepsko sobie radzi z nastaniem ciepłych letni dni. Brak jednak wiedzy o tym, co dzieje się w takiej sytuacji z nowym koronawirusem. – Podgrzewanie swojego ciała czy nadmierne wystawianie na działanie słońca jest kompletnie nieskuteczne – przekonuje prof. Bloomfield.

Gdy wirus dostanie się do naszego organizmu, układ immunologiczny po prostu musi go sam zwalczyć. Na otwartej przestrzeni zabija go dopiero temperatura powyżej 60 stopni Celsiusza. Nikt takiej kąpieli nie weźmie. Co innego pranie pościeli i ubrań.