Hatterie zwane również tuatarami to gady endemityczne, zamieszkujące wyspy Nowej Zelandii. Zwierzęta te żyły na Ziemi wraz z dinozaurami, już 225 mln lat temu, jednakże większość hatterii wymarła już 100 mln lat temu. Żyjące obecnie przedstawiciele tego gatunku są więc żywymi skamieniałościami. Naukowcy szacują, że populacja hatterii liczy około 50 tys. osobników, każdy z których może osiągnąć wiek 250 lat. Średnia długość życia tych zielono-brązowych gadów wynosi jeden wiek, 111-letni samiec o imieniu Henry miał więc wiele szczęścia. Zoolodzy stracili już bowiem nadzieję na to, że kiedykolwiek pozna on uroki ojcostwa.
Hatterie osiągają dojrzałość płciową dopiero w wieku 70 lat, lecz zdarzało się, że potomstwo u tych gadów pojawiało się już w wieku 20 lat. Henry pojawił się w nowozelandzkim muzeum 40 lat temu, lecz do tej pory prowadził życie samotnika i nie nawiązywał żadnych kontaktów z samicami, co więcej, w stosunku do obu płci zachowywał się tak agresywnie, że przez piętnaście lat był zmuszony do życia w izolacji. Po tym, jak w roku 2002 naukowcy usunęli męczące gada zmiany nowotworowe, sędziwy Henry stał się spokojniejszy, a w marcu zeszłego roku przyłapano go in flagranti z samicą Mildred. Ku radości pracowników muzeum Mildred w sierpniu złożyła jaja, a niedawno Henry po raz pierwszy został ojcem — na świat przyszło 11 maluchów. Młode hatterie mają się bardzo dobrze, lecz ich ojciec na wszelki wypadek został oddzielony od swoich potomków. Jeśli nawiną mu się pod pysk, mogą skończyć w ojcowskim żołądku — twierdzą pracownicy muzeum. Henry przeprowadził się do trzech samic, jedna z których już zdążyła zawrócić mu w głowie. Prawdopodobnie w kwietniu możemy zostać świadkami kolejnego poczęcia.
W ciągu ostatnich dwóch lat w Southland Museum and Art Gallery urodziły się 42 hatterie, a obecnie muzeum może się pochwalić 72 osobnikami. JSL
źródło: www.southlandmuseum.com