2 maja 1960 roku w okolicach Valdivii, 700 kilometrów na południe od stolicy Chile, Santiago, zatrzęsła się ziemia. Wstrząsy były niewyobrażalnie silne i trwały aż 10 minut. Mieszkańcy sądzili, że „zimna wojna” zamieniła się już w konflikt nuklearny. Nie mieli jeszcze świadomości, że są świadkami najsilniejszego w historii pomiarów sejsmicznych trzęsienia ziemi. Jego magnituda wyniosła 9,5. Ofiar śmiertelnych było niespełna 1700, a bez dachu nad głową pozostały dwa miliony osób. Wstrząsy wywołały wielką falę tsunami, która uderzyła z impetem nawet w wybrzeże Japonii.
Wspominając tamten kataklizm, pojawią się pytania, czy może zaistnieć trzęsienie o magnitudzie 10. Teoretycznie tak, ponieważ skala jest otwarta, ale w praktyce musi zaistnieć wiele czynników jednocześnie. Również spory udział w tych rozważaniach ma samo rozumienie skali magnitudy dawniej nazywanej skalą Richtera.
Czym jest skala Richtera i dlaczego od 40 lat używamy magnitudy?
Skala Richtera jest logarytmiczną skalą do opisy siły trzęsień ziemi na podstawie amplitudy drgań. Każdy stopień określa 10-krotny wzrost amplitudy drgań (liczony przez każdą dziesiątą część stopnia) oraz 32-krotnie większą energię wyzwoloną podczas wstrząsu. Taki sposób opisu siły trzęsienia ziemi utrudnia opisywanie silniejszych wstrząsów. Skala wymyślona w 1935 roku przez Charlesa F. Richtera i Beno Gutenberga nie nadawała się do liczenia trzęsień powyżej 6,8.
W 1979 roku postanowiono wprowadzić pewne uproszczenie i spłaszczono logarytmiczną skalę Richtera, zastępując ją pojęciem magnitudy. Opracowali ją Thomas Hanks i Hiro Kanamori. Opiera się ona na tzw. momencie sejsmicznym. W praktyce oznacza to tyle, że łatwiej udaje się określać siłę większych wstrząsów. Porównując magnitudę do skali Richtera, trzęsienie o wartości 10 w skali Richtera miałoby tylko 8,8. W przypadku wstrząsów do wartości 7 obydwie skale są porównywalne, stąd tak często używa się zamiennie obydwu pojęć.
Zatem, czy jest możliwe trzęsienie ziemi o magnitudzie 10? Wendy Bohon, sejsmolożka zapytana przez serwis Live Science, odparła:
Trzęsienie o sile 9,5 jest prawdopodobnie tuż przy górnej granicy tego, co planeta może wygenerować, a trzęsienie o sile 10 jest bardzo mało prawdopodobne.
Dużo również zależy od samej pozycji geotektonicznej obszaru. Wybrzeże Chile znajduje się na styku płyty oceanicznej Nazca, która wsuwa się pod kontynentalną płytę amerykańską. Strefy subdukcji, taka jak ta tutaj, są idealne do generowania dużych trzęsień, ale wiele zależy od tego, na jakiej głębokości będą pojawiać się naprężenia, których energia będzie potem uwolniona w postaci wstrząsów, dodaje badaczka cytowana przez Live Science.
Czytaj też: Lawina śnieżna niczym trzęsienie ziemi? Takiego podobieństwa nikt się nie spodziewał
Hipocentrum trzęsienia ziemi w 1960 roku było na głębokości 33 kilometrów, co jest stosunkowo płytką wartością, biorąc pod uwagę, że w tym regionie niektóre wstrząsy potrafią powstawać nawet 70 kilometrów pod powierzchnią ziemi. Głębsze trzęsienia ziemi po prostu mogą być nieodczuwalne przez człowieka na powierzchni.
Naukowcy sugerują, że w chilijskiej strefie subdukcji może dojść do jeszcze silniejszych trzęsień ziemi. Nie będzie to łatwe to przewidzenia z dużym wyprzedzeniem czasu, ale region ten jest nieustannie monitorowany. Czy będzie wtedy to słynna „dziesiątka”? Nie wydaje się.