Na ludzkim ciele znajdziemy niemal 5 000 000 mieszków włosowych, które wbrew pozorom nie są bezużyteczne. W zależności od ich lokalizacji zapewniają ochronę przed urazami, czynnikami zewnętrznymi, takimi jak brud czy regulują temperaturę, utrzymując ciepłotę ciała w chłodniejszym klimacie. Włosy są tak naturalne jak paznokcie czy zęby – dlaczego zatem kobiety tak dużo czasu poświęcają ich usuwaniu?
W imię piękna, oczywiście
Od wosku i ognia w starożytnym Egipcie do metod, które zapewniają nam obecnie nawet 6 miesięcy gładkiej skóry – historia depilacji to opowieść o tym, jak technologia znalazła rozwiązanie odwiecznego problemu. Wosk, miód, ogień, kamienie, a nawet miedziane maszynki do golenia – to wszystko było stosowane przez kobiety starożytnego Egiptu czy Rzymu w celu pozbycia się owłosienia z ciała. Egipcjanki goliły głowy, aby nosić peruki oraz pozbywały się włosów łonowych, które uważały za niecywilizowane. Kobiety na Dalekim Wschodzie usuwały włosy ze względów higienicznych. Co ciekawe w ślad za kobietami poszli mężczyźni – nadmierne owłosienie mogło oznaczać niższy status społeczny. W średniowieczu zaprzestano tych praktyk, uważając, że ogolone ciało to grzech. O powrocie do depilacji zaczęto mówić prawdopodobnie dopiero pod koniec XIX wieku, kiedy Charles Darwin napisał książkę „O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci”. Twierdził tam, że mniej owłosieni partnerzy są bardziej atrakcyjni seksualnie i to z tego powodu homo sapiens mają mniej włosów na ciele.
Moda przede wszystkim
Nie było dużego sensu w goleniu nóg, jeśli się ich nie pokazywało. Wszystko zaczęło się zmieniać kiedy rewolucję przechodziła branża mody. Ubrania bez rękawów i coraz krótsze sukienki, do czego przyczyniła się również Coco Chanel, niemal zmuszały kobiety do zainteresowanie się nadmiernym owłosieniem pod pachami i na nogach. Kilka branż, między innymi branża męskiej depilacji, zaczęły zacierać ręce dostrzegając w tym niezwykły potencjał.
Już w 1914 roku na łamach Harper’s Bazaar pojawiały się reklamy depilacji. Przełomem jednak była reklama, która pojawiła się w 1915 roku, gdzie Milady Décolleté zachęcała do korzystania z damskiej maszynki do golenia, która miała świetnie poradzić sobie z usunięciem owłosienia zwłaszcza spod pach. Była to pierwsza maszynka do golenia dla kobiet. Potem już poszło łatwo. Podczas II Wojny Światowej amerykanki nie miały gdzie zdobyć pończoch, więc goliły nogi. Gdy pojawiło się bikini kobiety zaczęły przycinać włosy łonowe, a w latach 50. na łamach Playboya można było znaleźć gładko ogoloną, skąpo ubraną modelkę.
Mało skuteczne narzędzia do golenia
Marketing produktów do golenia opierał się głównie na maszynkach dla mężczyzn. Dopiero w wyżej wspomnianym 1915 roku branża produktów do golenia otworzyła się na kobiety. Wraz z popularyzacją tego elementu higieny osobistej, zaczęło powstawać coraz więcej produktów z nią związanych. Żele do golenia, specjalne mydła, płyny po goleniu – wszystko by koić skórę po tym nieprzyjemnym zabiegu, podczas którego można było się zaciąć. W związku z tym konsumenci zaczęli szukać nieco trwalszych metod usuwania owłosienia. Pierwsza elektryczna maszynka do golenia powstała w 1930 roku, w pierwszej połowie XX wieku pojawiła się również elektroliza, która niszczyła cebulki włosów i hamowała ich wzrost poprzez wykorzystanie prądu elektrycznego. Najnowocześniejsze metody depilacji pozwalają na wykonywanie tego zabiegu, bez bólu, wrastających włosków i z długotrwałym efektem.
Rewolucja w świecie depilacji
W latach 70. XX wieku R. Rox Anderson wraz z Johnem A. Parishem odkryli, że laser może oddziaływać wybiórczo na punkty o określonej barwie. W ten sposób powstała selektywna fototermoliza, która w końcu umożliwiła pozbywanie się włosów na dłużej. Metoda ta wykorzystuje światło, które przechodzi przez melaninę do mieszków włosowych. Tam je podgrzewa i wypala. Wraz z udoskonaleniem tej metody zaczęto testować pulsacyjne oddziaływanie falami światła o zmiennej długości. W ten sposób, ok. 25 lat temu, powstała depilacja IPL, chętnie wykorzystywana w produktach do depilacji domowej. Jednym z popularnych i najbardziej skutecznych na rynku urządzeń wykorzystujących tę metodę jest Philips Lumea 9000. Taki sprzęt zapewnia bezpieczną depilację – jest wyposażony w technologię SenseIQ oraz czujnik SmartSkin, który rozpoznaje odcień skóry. Mało tego posiada 4 inteligentne nasadki, dzięki którym metoda ta jest jeszcze bardziej bezpieczna. W przypadku urządzenia IPL nie trzeba martwić się codziennym goleniem (efekt jedwabiście gładkiej skóry można osiągnąć nawet do 6 miesięcy), wrastającymi włoskami czy drobnymi rankami, czyli wszystkim tym, z czym kobiety i mężczyźni borykają się (dosłownie) od wieków.
Jak widać technologia na przestrzeni 100 lat zrobiła ogromny krok – od standardowych męskich maszynek po zaawansowane metody wykorzystujące światło. I to właśnie ono, wraz z selektywną fototermolizą, okazało się najbardziej skutecznym narzędziem, szytym na miarę XXI wieku.