Galaxy Z Fold Special Edition ogłoszony. Tak powinien wyglądać normalny Fold

Po wielu miesiącach spekulacji, Samsung w końcu zaprezentował Galaxy Z Fold Special Edition. Specjalna edycja składaka ma wszystko to, czego moglibyśmy oczekiwać po tegorocznym Z Fold 6, ale czego producent nie chciał nam dać. Teraz zresztą też tego nie zrobił, bo urządzenie dostępne jest wyłącznie w Korei Południowej.
Galaxy Z Fold Special Edition ogłoszony. Tak powinien wyglądać normalny Fold

Galaxy Z Fold Special Edition zaliczył premierę

O droższym, ulepszonym Foldzie mówiło się ostatnio dużo, ale do ostatniego momentu nie było wiadomo, czyn faktycznie się pojawi. Jesteśmy już jednak po premierze Galaxy Z Fold Special Edition i chociaż sam smartfon wydaje się interesujący, to jego debiut wywołał sporą falę niezadowolenia, ponieważ urządzenie w końcu dogania w wielu kwestiach chińskich producentów, ale Samsung postanowił ograniczyć jego dostępność, co zostało odebrane jako policzek wymierzony w fanów marki na całym świecie. Na wiele z tych zmian czekaliśmy w standardowym Z Fold i jak do tej pory się ich nie doczekaliśmy.

Czytaj też: Twój smartfon Galaxy wykrył wilgoć? Wyczyść dane aplikacji

Galaxy Z Fold Special Edition wprowadza bowiem znaczne ulepszenia w obszarach, na które narzekano w przypadku Galaxy Z Fold 6. Jest przede wszystkim znacznie smuklejszy i już można mówić o poziomie zbliżonym do tego, co oferują nam chińskie modele. Smartfon ma bowiem 4,9 mm grubości po rozłożeniu i 10,6 mm po złożeniu, co w porównaniu z 5,6 i 12,1 mm w Fold 6 stanowi ogromną różnicę. Waga też spadła, ale zaledwie o 3 gramy, do 236 g. Taką smukłość Samsung osiągnął poprzez powiększenie ekranów, jednak też przez wyeliminowanie obsługi rysika S Pen. Mówiono o tym w przeciekach, więc nie jesteśmy zaskoczeni takim obrotem spraw.

Czytaj też: Galaxy A36 – Samsung szykuje budżetowca z zupełnie nowym (starym) wyglądem

Jeśli chodzi o ekrany, składak ma do dyspozycji 6,5-calowy zewnętrzny panel LTPO AMOLED 2X. Cechuje go spółczynnikiem proporcji 21:9, który powinien sprawić, że będzie bardziej przypominał korzystanie ze zwykłego smartfona. Ekran główny także urósł, osiągając 8 cali i proporcje 10:9. Oba panele mają częstotliwość odświeżania 120 Hz, a zewnętrzny ma na górze ochronę Gorilla Glass Victus 2. Najwięcej dzieje się po stronie aparatów, bo na pokładzie znalazł się 200-megapikselowy aparat główny z OIS, a obok niego 12-megapikselowy aparat z obiektywem ultraszerokokątnym i autofokusem. Teleobiektyw 10 Mpix z 3-krotnym zoomem i aparaty do selfie są natomiast takie same, jak w Z Fold 6.

Smartfon napędzany jest przez Snapdragona 8 Gen 3 w pojedynczej konfiguracji 16 GB RAM i 512 GB pamięci masowej. Na pokładzie pojawiła się też łączność Wi-Fi 7, której w zwykłym tegorocznym Foldzie nie uświadczymy. Zmian w baterii nie ma, to wciąż 4400 mAh z żenującym ładowaniem 25 W po kablu i 15 W bezprzewodowo. Samsung mógł się chociaż postarać, by to ulepszyć, skoro wypuścił edycję specjalną Folda.

Czytaj też: Apple zaskakuje. iPhone SE 4 pojawi się w dwóch wersjach?

Jeśli chodzi o cenę, to ta nie jest aż taka zła, bo Galaxy Z Fold Special Edition kosztuje w Korei Południowej 2 789 600 wonów, czyli nieco ponad 8 tysięcy złotych. Dla przypomnienia, Galaxy Z Fold 6 w najniższej konfiguracji 12/256 GB kosztował u nas w dniu premiery 8699 złotych. Niestety jeśli ktokolwiek liczył, że ten specjalny składak pojawi się też u nas, to muszę was rozczarować, Samsung nie ma zamiaru wprowadzać go na inne rynki z wyjątkiem Chin, gdzie podobno pojawi się jako Galaxy W25.