Genodieta. “Nie można ustalić optymalnej diety bez sprawdzenia, co mamy w DNA”

Nie ma jednej diety dobrej dla wszystkich. Nasze potrzeby żywieniowe zależą od genów i zmieniają się wraz z wiekiem – mówi prof. Giovanni Scapagnini, światowej sławy specjalista od dietetyki
Genodieta. “Nie można ustalić optymalnej diety bez sprawdzenia, co mamy w DNA”

Monika Selimi -Trudno byłoby wymienić wszystkie pomysły na zdrowe żywienie. Dieta bezglutenowa, dieta bez nabiału, dieta niskowęglowodanowa, dieta RAW, dieta paleo… Czy któraś z nich faktycznie jest tą najlepszą?

Prof. Giovanni Scapagnini – Nie. Nie można ustalić optymalnego sposobu żywienia bez sprawdzenia, co kryje się w naszym DNA. W 1992 roku skończyłem studia medyczne i dziś widzę, jak wiele zmieniło się od tamtej pory w dietetyce – przede wszystkim dzięki badaniom genetycznym. Możemy wykryć predyspozycje do wielu chorób i uchronić przed nimi nasz organizm. Powinniśmy korzystać z tych możliwości.

Jak możemy chronić nasz organizm?

– Tym, co mamy na talerzu. Żywnością funkcjonalną, czyli taką, która potrafi uruchomić w naszych organizmach korzystne dla zdrowia mechanizmy. One nie zawsze działają, bo może się okazać, że mamy mutację genetyczną, która je blokuje. Możemy jednak wpływać na działanie genów właśnie przez zmianę stylu życia.

Od wielu lat zajmuję się procesem starzenia i jestem nim zafascynowany. Także dlatego, że wiemy już, jak można skutecznie go spowalniać. A najważniejsze jest to, że możemy sprawić, aby człowiek żył nie tylko długo, ale i zdrowo.

To brzmi trochę jak scenariusz filmu science-fiction…

– Zdaję sobie z tego sprawę, ale to się już dzieje – na japońskiej wyspie Okinawa. Od 2006 r. jestem członkiem grupy, która bada mieszkających tam stulatków. I mogę powiedzieć, że na Okinawie ludzie zapomnieli, że mają umierać.

Coś dla genów

  • Czerwone wino zawiera resweratrol, a jagody – pterostilben. Te substancje aktywują geny związane z długowiecznością.
  • Kurkuma – zawarta w niej kurkumina aktywuje wiele genów, ma silne działanie przeciwnowotworowe, przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne.
  • Sałata zawiera m.in. kwas foliowy, czyli witaminę chroniącą DNA przed uszkodzeniami i zmniejszającą ryzyko choroby nowotworowej.
  • Ryby – bogate źródło kwasów tłuszczowych omega-3, które wpływają na geny odpowiedzialne za poziom „dobrego” cholesterolu.
  • Orzechy to bogate źródło magnezu, który jest niezbędny do działania ponad 300 ważnych enzymów, m.in. tych biorących udział w naprawie DNA.

No dobrze, ale jaki jest klucz do tej długowieczności? I gdzie jest zamek?

– Właśnie, potrzebny jest klucz i zamek! Tylko wtedy to zadziała. Normalnie jest tak, że im jesteśmy starsi, tym większe jest ryzyko, że zachorujemy. Na Okinawie ta teoria nie funkcjonuje. Tam ludzie przekraczając 60. rok życia przestają chorować np. na Alzheimera.

 

Dlaczego?

– Kluczem jest specyficzna mutacja genu, występująca u mieszkańców Okinawy, a także we wszystkich innych długowiecznych populacjach. Jednak sam gen to za mało. Żeby prawidłowo funkcjonował, musi zostać włączony przez to, co jemy.

Czyli to jest ten zamek. Co jedzą mieszkańcy Okinawy?

– To dieta hipokaloryczna. Organizm otrzymuje mniej kalorii niż spala w ciągu całego dnia. Wyznaje się tam zasadę „jem do 80 proc. sytości”. Zresztą zauważyłem, że Okinawczycy po prostu w naturalny sposób unikają przejadania się. To oczywiście też może być uwarunkowane genetycznie. Poza tym w ich diecie są ogromne ilości nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3. Co ciekawe, nie jedzą dużo ryżu jak Japończycy. W ich menu są natomiast bataty, czyli słodkie ziemniaki, które mają niski indeks glikemiczny (co oznacza, że zawarte w nich węglowodany uwalniają się powoli w czasie trawienia). Ale przede wszystkim, ponieważ są dość biedni, jedzą to, co tam jest łatwo dostępne i tanie – algi. One stanową nawet 20 proc. ich pożywienia. I to właśnie w algach jest aktywator genu długowieczności.

Czyli moda na sushi, która dotarła także do Polski, może być zdrowa i warto sięgać po algi również przy przygotowywaniu innych potraw?

– Jestem o tym przekonany. Ale to koniec dobrych wiadomości. Pracuję również w grupie, która bada gen Nrf2. Jego specyficzna wersja występuje u pewnego kreta, który żyje 32 lata…

To znów brzmi jak fantastyka. Przecież u zwykłych kretów średni czas życia nie przekracza trzech lat.

– A ten, wyhodowany przez badaczy z Harvardu, jest już ponad 10 razy starszy. Jego mutacja genu Nrf2 sprawia, że jest niemal nieśmiertelny. Możemy go zanurzyć w amoniaku albo umieścić pod lampami ultrafioletowymi na cały dzień – i nic mu nie będzie. By go zabić, musielibyśmy go zastrzelić. Nie choruje na raka, cukrzycę, nie choruje na nic. Zastanawiamy się teraz, co zrobić, by uzyskać podobny efekt u ludzi.

Wróćmy do jedzenia. Które substancje w nim zawarte wywierają największy wpływ na działanie naszych genów?

– Gdybym miał wybrać najważniejszą, byłaby to kurkumina. Wiemy, że jest ona aktywatorem wielu genów i ma bardzo silne działanie przeciwnowotworowe, przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne. Dla człowieka niestety problemem jest to, że nie wchłania się dobrze z przewodu pokarmowego. Podobnie jest z brokułami. Zawierają one silny antyoksydant o nazwie sulforafan. Jednak część ludzi ma mutację genetyczną, która nie pozwala im przyswajać tej cennej substancji. Silny aktywator genów zawiera także roślina Andrographis paniculata. Próbujemy podawać wyciąg z niej osobom, które się szybko starzeją, żeby zahamować ten proces. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że wyniki są więcej niż interesujące. Jesteśmy w trakcie badań klinicznych.

Czy możemy jakoś oszukać nasze geny?

– Naukowcy zastanawiają się dziś, w jaki sposób żywność funkcjonalna może wpływać na aktywność naszych genów. To nowa, bardzo dynamicznie rozwijająca się dziedzina zwana epigenetyką. Jestem pewien, że za 20 lat będzie można kupić suplementy epigenetyczne. Wiemy, że niektóre chemiczne modyfikacje DNA zmieniają aktywność genów i są powiązane ze zwiększonym ryzykiem nadwagi i otyłości, a także zachorowania na raka czy Alzheimera. Dziś zbadanie tych zmian, czyli wykonaie profilu epigenetycznego, jest bardzo drogie i czasochłonne. Ale podobnie było z badaniami genetycznymi jeszcze kilka lat temu. Pamiętajmy jednak, że kluczem do sukcesu nie jest samo oznaczenie genów, lecz zbadanie współzależności między nimi.

Badania w diecie

Zalety:

Dają możliwość dopasowania diety do indywidualnych potrzeb pacjenta.

Wykonuje się je tylko raz – zachowują ważność przez całe życie.

Pobranie próbki DNA jest proste i bezbolesne.

Wyniki badań można wykorzystać do zapobiegania wielu chorobom.

Wady:

Badania genetyczne są drogie, większości z nich nie refunduje NFZ.

Wielu dietetyków nie potrafi  poprawnie zinterpretować wyników badań.

Brak jednoznacznych dowodów na skuteczność diet eliminacyjnych bazujących na badaniu poziomu IgG.

 

No właśnie, z testów genetycznych możemy skorzystać już dziś. Dzięki nim dowiemy się np., czy nasz organizm radzi sobie lepiej z tłuszczami czy węglowodanami, jak przyswajamy witaminę D czy kwas foliowy. Czy dietetycy zamiast na tabele kalorii powinni patrzeć na geny?

– Tak to już wygląda na świecie, choć niektórzy nadal jeszcze liczą kalorie. Tymczasem, obrazowo mówiąc, nie chodzi o to, ile spalimy w piecu. Chodzi o to, co do niego włożymy. Ważne są proporcje. Nie można oczekiwać, że dieta, w której 60 proc. energii pochodzi z węglowodanów, będzie dobra dla każdego.

Jak w takim razie mamy traktować powszechnie znane piramidy żywieniowe?

– Nie ma jednej takiej piramidy dla wszystkich. Nie ma nawet takiej, która dla jednej osoby będzie obowiązywać przez całe życie. Przede mną leży chleb i oliwa z oliwek. Gdybym to wszystko zjadł 20 lat temu, czułbym się świetnie. Ale dziś, kiedy skończyłem już 50 lat, mogłoby się to skończyć niedobrze. Nasz metabolizm zmienia się wraz z wiekiem. Dotyczy to także np. białka. Jeśli mamy go dużo w diecie, kiedy jesteśmy młodzi, możemy mieć problemy ze zdrowiem. Naukowcy zrobili eksperyment na szczurach. Gdy dostawały dużo białka jako młode zwierzęta, żyły krócej. Natomiast bogatobiałkowa dieta przedłuża życie starszym szczurom. Podobnie może być u człowieka. Według współczesnej geriatrii po pięćdziesiątce powinniśmy zwiększać ilość białka w diecie, a po 65. roku życia jest to absolutnie niezbędne. Choroby w podeszłym wieku biorą się m.in. z utraty masy mięśniowej, czyli właśnie z niedoboru białek.

Czy w przypadku białka też mogą nam pomóc testy genetyczne?

– Tak. Np. kiedy zbadamy jeden z „genów otyłości” zwany FTO i zestawimy go z innymi polimorfizmami genetycznymi, dowiemy się, jakiej ilości białka potrzebujemy.

A czy zdrowi ludzie powinni zażywać suplementy?

– Badania pokazują, że ludzie mają ogromne niedobory kwasów tłuszczowych omega-3. Sami ich nie jesteśmy w stanie wyprodukować, a są niezbędne m.in. naszemu mózgowi i układowi odpornościowemu.

Ale może wystarczy jeść produkty, które zawierają dużo tych kwasów: ryby, nasiona szałwii, chia, oleje roślinne?

– Niestety, aby otrzymać 250 mg kwasów omega-3 – nie samego rybiego tłuszczu – musielibyśmy zjeść kilogram dzikiego łososia codziennie. To raczej niemożliwe. Warto więc sięgnąć po suplementy, ale najpierw wykonać badanie, które określi proporcje kwasów omega w naszym organizmie (tzw. omega test). Takie testy są już dostępne w Polsce.

A probiotyki?

– Bakterie żyjące w naszych jelitach to fascynujący temat. Wiemy już, że wpływają one m.in. na skłonność do otyłości oraz ryzyko zachorowania na choroby autoimmunologiczne i schorzenia układu pokarmowego. To jedno z największych odkryć ostatnich lat. Nie oznacza to jednak, że wystarczy kupić w aptece kapsułki z korzystnymi dla zdrowia bakteriami i dalej źle się odżywiać. Ludzie muszą zrozumieć, że najważniejsze jest to, co mamy na talerzu. Np. warzywa zawierają substancje, które działają jak naturalny antybiotyk. Dzięki nim roślina może zabić część bakterii, oszczędzić te, które są jej – i nam – potrzebne. Żadne probiotyki nie zastąpią dobrze skomponowanej diety.

prof. Giovanni Scapagnini – Wykłada medycynę i biochemię kliniczną na Università degli Studi del Molise we włoskim mieście Campobasso. Zajmuje się nutrigeno-miką (zastosowaniem badań genetycznych w dietetyce), metodami opóźniającymi starzenie i badaniami nad długowiecznością. Jest ekspertem American Society for Neuroscience, sekretarzem generalnym fundacji ONLUS „Ricerca e Progresso” (Badania i Postęp) i członkiem American Academy of Anti-Aging Medicine. Opublikował kilkadziesiąt artykułów w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych.